Ta wiara na pierwszy rzut oka wydaje się być irracjonalna. Miejscowe Orły mają za sobą koszmarną rundę i z dziewięcioma punktami zajmują przedostatnie miejsce w lubelskiej klasie okręgowej. Beniaminek w tym sezonie wygrał jedynie dwa mecze – pokonał równie słabą Tęczę Bełżyce i jeszcze gorszy LKS Wierzchowiska.
Dodatkowo, miał olbrzymie problemy ze zdobywaniem bramek – podopieczni Rafała Dryka byli z 22 golami na koncie byli jedną z najbardziej nieskutecznych ekip całej ligi. – Wiedzieliśmy, że będzie nam bardzo ciężko odnaleźć się w rzeczywistości wyższej ligi. Nasze obawy okazały się słuszne. Wydaje mi się jednak, że powinniśmy mieć nieco więcej punktów na koncie. Kilka spotkań przegraliśmy zbyt łatwo. Wiadomo, beniaminek musi zapłacić frycowe. Czy myślałem o rezygnacji? W trakcie rundy jesiennej był taki moment. Dotrwaliśmy jednak wspólnie do końca roku. Jestem człowiekiem ambitnym i wierzę, że wiosną będziemy grać dużo lepiej, co da nam utrzymanie w lidze – przekonuje Rafał Dryk, opiekun Orłów.
Wiara wydaje się być oparta na realnych przesłankach. – Przede wszystkim nieco zmieniły się osoby zarządzające klubem. Myślę, że teraz będziemy działać na bardziej profesjonalnych zasadach – informuje Dryk.
Aby jednak utrzymać się w lidze, Orły potrzebują solidnych wzmocnień. Jesienią największy problem stanowili młodzieżowcy. – Mieliśmy ich tylko czterech. Kiedy zaczęła się szkoła czy studia, to nagle pojawiły się spore dziury w składzie. Musimy znaleźć wartościowych młodzieżowców. Najlepiej, żeby uzupełnili szeregi defensywne – dodaje szkoleniowiec.
Piłkarze Orłów wrócą do treningów na początku lutego. Nie oznacza to jednak, że do tego czasu mogą leżeć do góry brzuchami. – W styczniu moi podopieczni mają ćwiczyć indywidualnie. To pozwoli nam zacząć zajęcia z wysokiego pułapu. Będziemy trenować głownie na Orliku, w terenie i na siłowni. Nie będzie zajęć w hali. Od kilku lat staram się stawiać na treningi na świeżym powietrzu – tłumaczy Dryk. Piłkarzy z Kazimierza Dolnego czeka też kilka meczów kontrolnych. Wśród sparingpartnerów znajdują się m.in. Plon Garbatka, Proch Pionki czy Garbarnia Kurów.
Iskra Krzemień ma za sobą bardzo udaną rundę.
Podopieczni Dariusza Brytana zajmują dziesiąte miejsce w tabeli
Historia pokazuje, że Iskra zawsze ma lepszą rundę wiosenną niż jesienną. W tym roku jednak pierwsza część sezonu była wyjątkowo dobra dla piłkarzy z Krzemienia, dzięki czemu mają niezłą pozycję wyjściową do walki o utrzymanie się w lubelskiej klasie okręgowej. – Jestem optymistą przed nachodzącą wiosną. W zimie zawsze mocno pracujemy. Czasami nawet udaje się nam zorganizować jakieś małe zgrupowanie. Chłopcy zresztą nie mieli zbyt dużo wolnego, bo przez listopad i grudzień ćwiczyli dwa razy w tygodniu w hali. Frekwencja była nawet lepsza niż w sezonie. Nic dziwnego, największym problemem wszystkich zawodników w tej lidze są obowiązki zawodowe. Zajęcia w hali odbywały się wieczorem, kiedy każdy już był po pracy – powiedział Dariusz Brytan, trener Iskry.
Sporym problemem dla piłkarzy Iskry były mecze wyjazdowe. Z „delegacji” piłkarze z Krzemienia przywieźli tylko pięć punktów. Jedyne zwycięstwo w gościach odnieśli w Ostrowie Lubelskim, gdzie ograli 3:0 miejscowy Tajfun. – Wydaje mi się, że te problemy wynikają z braku wiary we własne możliwości. Moi chłopcy muszą uwierzyć, że są w stanie wygrać z każdym rywalem. W Krzemieniu walczyli jak równy z równym z silnymi przeciwnikami – twierdzi Brytan.
W przerwie zimowej w składzie Iskry może dojść do pewnych korekt. – Nikt nie zgłosił chęci odejścia. Mam za to na oku dwóch graczy spod Janowa Lubelskiego. W zimie o transfery jest bardzo trudno. Nie stać nas na transfery gotówkowe, a i piłkarze nie chcą za bardzo zmieniać klubów w trakcie sezonu. Najbardziej potrzebujemy graczy do środka pola, którzy potrafią uporządkować boiskowe wydarzenia – twierdzi szkoleniowiec.
Podopieczni Dariusza Brytana do treningów wrócą w połowie stycznia, a później rozpoczną serię sparingów. W gronie rywali jest m.in. Łada 1945 Biłgoraj, lider zamojskiej klasy okręgowej. (kk)