ROZMOWA Z Piotrem Rzepką, trenerem GKS Bogdanka
– Na pewno tak. Mamy tylko jeden mały kłopot. Bardzo chcieliśmy od początku tygodnia przejść na naturalną nawierzchnię, ale przymrozki spowodowały, że musieliśmy pozostać na sztucznej trawie. To jest jednak inna specyfika toczenia się piłki, grania piłką, więc możemy mieć problem, żeby się przestawić.
• El Mehdi Sidqi i Ivan Garcia Labrado są już waszymi piłkarzami?
– Prezes powiedział, żebym tak ich traktował. Obaj mają swoje karty zawodnicze na ręku. Dogadali się już w sprawie kontraktów indywidualnych. Podpiszą je, kiedy uda się załatwić kilka formalności.
• To będą wzmocnienia czy uzupełnienia składu?
– Mają duży potencjał, ale dotychczas kariery nie układały im się tak, jakby tego chcieli. Mido nie pograł za dużo w Jagiellonii, a Ivan pałętał się gdzieś po trzecich ligach. Poza tym, Hiszpan dopiero, co wysiadł z samolotu. Obaj muszą nadrobić jeszcze trochę zaległości, ale to są wzmocnienia. Może nie na pierwsze mecze, ale w perspektywie całej rundy na pewno tak.
• Oprócz nich, ściągnęliście też Marcina Kalkowskeigo i Petara Borovicanina. Z kluczowych graczy odszedł tylko Wallace. Wiosną Bogdanka będzie silniejsza czy słabsza niż jesienią?
– Z każdą rundą chcemy być mocniejsi. Ten, kto stoi w miejscu, nie rozwija się. Przez ostatnie pół roku udało się zrobić spory postęp. Teraz musimy zrobić kolejny krok do przodu.
• Chcecie awansować do ekstraklasy?
– Unikam tego typu stwierdzeń. Dziwię się, że stworzyliśmy w Polsce system mówienia o tym, co będzie za pół roku. To rola prezesów, którzy muszą zapewnić klubom organizacyjny byt. Trenerzy nie mogą koncentrować się na długofalowych celach. Najważniejszy musi być zawsze najbliższy mecz.
• Podejście zaczerpnięte od Adama Małysza?
– Odkąd pamiętam moim mottem było koncentrowanie się na najbliższym zadaniu. Nawet niekoniecznie meczu, ale akcji czy pojedynczym zagraniu. Można więc powiedzieć, że byłem przed Małyszem. Dlatego czułem olbrzymią satysfakcję, gdy słyszałem, jak Adam mówi, że liczy się tylko najbliższy skok.
• Stara się pan przekonać zawodników do swojej filozofii? W sparingach bardzo skuteczny jest Tomas Pesir, który w trzech ostatnich meczach strzelał po dwie bramki. Czech sprawia wrażenie, jakby dokładnie koncentrował się na każdym uderzeniu, bo piłka prawie zawsze wpada do sieci.
– Tomek jesienią miał trochę problemów zdrowotnych, pauzował kilka meczów za czerwoną kartkę. Te kłopoty są już jednak za nim. Teraz wygląda bardzo dobrze pod względem fizycznym, dużo od siebie wymaga i chociaż jest już doświadczonym zawodnikiem, cały czas robi postępy. Ja też mam względem niego duże oczekiwania. Chciałbym, żeby razem z kilkoma kolegami ciągnął grę zespołu.
• Pesir będzie dla pana pierwszym wyborem w ataku na wiosnę? Nildo, który jesienią był waszym najskuteczniejszym strzelcem ostatnio znajduje sie w jego cieniu.
– Było trochę niejasności z kontraktem i menedżerami Brazylijczyka. To wszystko musiało się odbić na jego dyspozycji. Do tego doszły problemy zdrowotne. Nildo tak naprawdę dopiero od poniedziałku rozpoczął regularne treningi. Dojście do pełnej dyspozycji zajmie mu pewien czas, ale na ligę powinien być gotowy.