Fot. laczynaspilka.pl
Na początku maja selekcjoner wybrał 28 zawodników, których zabrał na zgrupowania do Juraty i Arłamowa. Z tego grona odpadł już Paweł Wszołek. Jego wyjazd na turniej do Francji wykluczyła kontuzja. Dzisiaj okaże się, czy uraz nie zatrzyma w domu także Macieja Rybusa. Jeżeli potwierdzi się najczarniejszy scenariusz i lewy defensor naszej kadry będzie musiał poddać się operacji, selekcjoner będzie musiał skreślić jeszcze trzech innych zawodników. Jeśli uda się uniknąć zabiegu, odpadnie czterech graczy.
Na pewno odpadnie po jednym bramkarzu i napastniku. Nawałka waha się, komu powierzyć rolę rezerwowych. Wybiera pomiędzy Arturem Borucem, a Przemysławem Tytoniem oraz Mariuszem Stępińskim a Arturem Sobiechem. Trzecim odstrzelonym będzie prawdopodobnie jeden ze środkowych pomocników. Mimo świetnego występu przeciwko Finlandii najniżej stoją szanse Filipa Starzyńskiego. Chyba, że trener uzna jednak, że będzie potrzebował klasycznej dziesiątki. Wówczas z kadry wypaść może Krzysztof Mączyński, który długo pauzował z powodu kontuzji i do gry wrócił dopiero na kilka ostatnich ligowych spotkań Wisły Kraków.
Selekcjoner nie kwapi się z dowoływaniem kolejnych zawodników, więc wszystko wskazuje na to, że do Francji pojadą wszyscy obrońcy. Wielka szansa otwiera się przed Pawłem Dawidowiczem. Dla 20-latka, który dotychczas grał tylko w rezerwach Benfiki Lizbona, a w pierwszej reprezentacji rozegrał zaledwie jedno spotkanie, już samo powołanie do szerokiej kadry było miłą niespodzianką. Teraz wszystko wskazuje na to, że Nawałka zabierze go na turniej. Gdyby okazało się, że Rybus będzie jednak do dyspozycji sztabu szkoleniowego, prawdopodobnie on byłby czwartym skreślonym zawodnikiem.
Ostatnie dni przed ogłoszeniem kluczowych decyzji upłynęły w Arłamowie bardzo spokojnie. W sobotę odbyła się wewnętrzna gierka, którą sędziował Szymon Marciniak. Arbiter, wyznaczony do prowadzenia spotkań Euro 2016, udzielał kadrowiczom rad w związku z niedawną zmianą przepisów.
– Zaczynaliśmy od wytłumaczenia teorii, którą wszyscy przyjęli. Ale to nie jest tak, że dla wszystkich to była nowość. Zawodnicy mają dużą świadomość i mają wiedzę na ten temat. Fajnie, że mogliśmy to wykorzystać podczas gierki wewnętrznej. Mogę zdradzić, że piłkarzom podobało się, że można zagrać piłkę do tyłu przy rozpoczynaniu gry. Nie trzeba czekać już na drugiego zawodnika. Można to wykorzystać jako element zaskoczenia. Po zakończeniu treningu rozmawialiśmy też na temat piątki sędziów. To potwierdza świadomość tej kadry – powiedział najlepszy polski sędzia na konferencji prasowej.
Po kolacji niemal wszyscy kadrowicze obejrzeli wspólnie finał Ligi Mistrzów. Do niektórych przyjechały żony i dziewczyny. W niedzielę mogli odpocząć razem z nimi. Pierwszy trening zaplanowano dopiero na godz. 17.