ROZMOWA Z Veljko Nikitoviciem, kapitanem Górnika Łęczna
– My piłkarze, też chcemy grać. Choć szkoleniowiec ma rację. Do drużyny dołączyło kilku nowych piłkarzy i potrzeba im trochę czasu, aby zaczęli dobrze rozumieć się ze starymi zawodnikami.
• A jak starzy oceniają nowych?
– Paweł Magdoń i Adrian Paluchowski to gracze z ekstraklasową przeszłością. Natomiast Daniel Bożkow i Dejan Miloseski przyszli z Widzewa, który już rok temu powinien być w ekstraklasie. Jest jeszcze Eivinas Zagurskas, który dobrze rokuje na przyszłość. Jakich trener chciał zawodników, takich dostał.
• Mimo to nie brakuje opinii, że w tym sezonie Górnik będzie personalnie słabszy, niż w ubiegłym.
– Zależy, z której strony na to popatrzeć. Kilku chłopakom skończyły się kontrakty i szkoleniowiec razem z zarządem postanowili ich nie przedłużać. Na przykład nie ma już Grzegorza Bronowickiego, mającego za sobą doświadczenie reprezentacyjne. Ale z drugiej strony Miloseski grał z Vetrą Wilno w europejskich pucharach. Wszystko dopiero zweryfikuje liga. W zeszłym sezonie o mały włos z niej nie spadliśmy. Nie wyobrażam sobie, aby teraz mogło być podobnie.
• Sparingi były obiecujące, nie przegraliście ani razu.
– Gdzieś trzeba nauczyć się wygrywać i nabierać pewności. Teraz trzeba to powtórzyć w I lidze. Pamiętam, że zimą też dobrze radziliśmy sobie w meczach kontrolnych, a potem pojechaliśmy do Płocka i była gładka porażka. Musimy z tego wyciągnąć wnioski.
• Sezon zaczniecie w sobotę w Polkowicach, a potem do Łęcznej przyjedzie Nieciecza. To dwa zespoły beniaminków.
– To fajnie, że najpierw pojedziemy do Polkowic. Tam są dobre warunki do grania i solidny przeciwnik. Na pewno trochę ludzi przyjedzie zobaczyć mecz. Mam nadzieję, że to będzie dobre spotkanie. Jednak nie trzeba zastanawiać nad tym, z kim zagramy. W każdej kolejce musimy dać z siebie wszystko. Do każdego meczu należy podejść, jakby był ostatni.
• Przed rokiem start mieliście fatalny.
– Wtedy balon był napompowany maksymalnie. I szybko zeszło z niego powietrze. Niestety pęd na ekstraklasę, poza słowami, nie było wsparty niczym racjonalnym. Teraz po cichu trzeba robić swoje.
• Patrząc na ustawienie zespołu, przypomina ono system z poprzednich rozgrywek.
– Dla jednych jest to 4-5-1, a dla innych 4-3-3. Wiem jednak, że trener Jabłoński będzie od nas wymagał gry do przodu. Mamy pchać się pod pole karne przeciwnika. Jak najwięcej zawodników ma być na przedpolu rywala. Jeśli pięciu zaatakuje, a pięciu zostanie do asekuracji, powinno być nieźle. Ale to nie system jest najważniejszy, tylko wyniki. Dopóki mecz się nie zacznie, nic nie jest wiadome.
• Kto będzie faworytem w ligi?
– Nie ma już takich zespołów, jak Widzew czy Górnik Zabrze. My też chcemy liczyć się w walce, choć trudno przypuszczać, abyśmy rozdawali karty, jak jakiś wielki faworyt. Chcemy natomiast, aby żaden przeciwnik nie miał z nami łatwo.
• W nadchodzącym sezonie brakuje uznanych zespołów, więc niektórzy żartują, że to liga... małomiasteczkowa.
– Jest Łęczna, Nieciecza, Kluczbork, Stróże i jeszcze kilka mniejszych miast, ale co z tego?! Szacunek dla ludzi i sponsorów, że są tam kluby na tym poziomie. Nikt nikomu nie zabrania grać w I lidze czy ekstraklasie. Jeśli ktoś ma pieniądze, chęci i zna się na tym, to dlaczego miałby nie mieć zespołu wyżej, niż mają niektóre duże miasta. Kto bogatemu zabroni... Wolę być na meczu w małym mieście, gdzie przyjedzie trzy tysiące ludzi, niż w dużym, gdzie przyjdzie pół tysiąca.