(MACIE
Z dużymi nadziejami udadzą się w podróż do Bukaresztu szczypiornistki SPR Lublin. W sobotnim meczu z miejscowym CSM wicemistrzynie Polski nie będą faworytem, a dwubramkowa przewaga z pierwszego spotkania nie jest wystarczającym zapasem. Jednak cała ekipa zgodnie zapowiada ambitną walkę o awans do czwartej rundy Pucharu Federacji (EHF).
– To znakomita informacja. Dzięki temu Walentyna Nieściaruk nie będzie już osamotniona na rozegraniu. Wydaje się jednak, że rozpoczniemy zestawieniem podobnym do tego z drugiej połowy. W końcu zwycięskiego składu się nie zmienia – tłumaczy Edward Jankowski, trener SPR Lublin.
O uzyskaniu pozytywnego wyniku nie ma jednak, co myśleć, jeśli prezentuje się tak niską skuteczność. Wyjątkowo słabo w tym elemencie wypadła Agnieszka Kocela.
– To bardzo ambitna dziewczyna. Ona jednak do tej pory występowała w KPR Jelenia Góra, klubie z którym grała najczęściej o utrzymanie się w Superlidze. Tym spotkaniom nie towarzyszy tak ogromna presja.
Kocela w niedzielę spaliła się psychicznie, ale jestem przekonany, że szybko wyciągnie wnioski i w Bukareszcie zaprezentuje się już znacznie lepiej – dodaje Jankowski. Swoją cegiełkę do problemów Polek w ataku dołożyła Ailna Iordachę. 29-letnia bramkarka broniła jak w transie. – Ale to my zrobiliśmy z niej mistrzynię świata.
Jak należy ją pokonać pokazała dopiero w drugiej połowie Małgorzata Stasiak – tłumaczy szkoleniowiec. Lublinianki dramatycznie słabo spisywały się również przy rzutach karnych. To właśnie m.in. przez ten element Rumunki w pierwszej połowie zyskały cztery bramki przewagi.
– To jest kwestia przede wszystkim silnej psychiki. Tu nie ma co kombinować. Należy stanąć na siódmym metrze i trafić do bramki rywalek – dodaje Jankowski.
W ostatnim czasie lublinianki grały praktycznie co trzy dni, dlatego w tym tygodniu szczypiornistki SPR miały nieco lżejsze treningi. W piątek czeka je podróż do stolicy Rumunii. Wylot został zaplanowany na godz. 9 z warszawskiego Okęcia. Rewanżowy mecz z CSM Bukareszt rozpocznie się w sobotę o godz. 15.