Już dzisiaj kolejny mecz ligowy rozegrają piłkarki PGE MKS El-Volt. Lublinianki w hali Globus o godz. 18 zagrają z Galiczanką Lwów.
Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że lubelski klub czeka derbowa rywalizacja. Galiczanka bowiem to drużyna, która w Orlen Superlidze na co dzień występuje w roli gospodarza w Biłgoraju. Tam też zresztą zdarza się jej trenować, chociaż trzeba pamiętać, że jej podstawową bazą jest Lwów.
Dla PGE MKS El-Volt to być może jedyny zagraniczny przeciwnik, z którym lubelska drużyna zagra w tym sezonie. Wprawdzie przed podopiecznymi Pawła Tetelewskiego rywalizacja w kluczowej fazie eliminacji Ligi Europejskiej, ale tam czeka na nich Zagłębie Lubin. Nie trzeba dodawać, że faworytem tej rywalizacji będą „Miedziowe”, które już dwa razy w tym sezonie pokonały rywalki z Lublina.
Zanim dojdzie do rywalizacji w europejskich pucharach, to podopieczne Pawła Tetelewskiego muszą skupić się na lidze. Galiczanka bowiem nie jest łatwym przeciwnikiem. Ukrainki obecnie w tabeli są siódme.
– Nie miałam okazji zmierzyć się z Galiczanką. Nie wiedziałam nawet, że ten zespół gra w polskiej lidze. Byłam zaskoczona, gdy dziewczyny mi o tym powiedziały. Myślę, że to dla nich dobra szansa. Obejrzałam kilka ich spotkań. Sądzę, że nie będzie łatwo. Nie mogę się jednak tego doczekać. Ciężko trenujemy, by rozgrywać mecze – mówi Szimonetta Planeta.
– Na pewno nie wyglądamy jeszcze na boisku tak, jak byśmy chciały. Wiadomo, że walczymy zawsze w każdym meczu, ale chciałybyśmy wyglądać jak najlepiej. Grać perfekcyjne spotkania, jeśli byłoby to tylko możliwe. Jak wrócą kontuzjowane dziewczyny, w zespole będzie większa rotacja, a nasze występy będą bardziej jakościowe. To podniesie nasz poziom. Idziemy drogą, którą sobie wyznaczyliśmy od stycznia, lutego. Obecnie skupiamy się na meczu z Galiczanką. Z Kobierzycami też trzeba sobie wyjaśnić to, co jest do wyjaśnienia. W meczu z Zagłębiem jesteśmy zdeterminowane, by wziąć rewanż na własnym parkiecie – tłumaczy Dominika Więckowska, kapitan PGE MKS El-Volt.
