Zdecydowanym faworytem niedzielnej rywalizacji będą przyjezdne
Działacze Perły muszą się mocno zastanowić, co właściwie jest dla nich obecnie priorytetem. Zatrudniając w Lublinie Kima Rasmussena w miejsce uwielbianego przez kibiców Roberta Lisa mocno zaryzykowali. Lis zbudował w Lubinie solidny zespół, który nie zawodził na krajowej arenie. Znacznie gorzej szło mu w rywalizacji międzynarodowej. Perła pod wodzą Lisa sięgnęła wprawdzie po Challenge Cup, ale to najmniej prestiżowe trofeum z grona tych sygnowanych znakiem EHF. W mocniejszych rozgrywkach, Lidze Mistrzyń i Pucharze EHF, Perle szło już fatalnie i, oprócz pokonania słabego Jomi Salerno w kwalifikacjach Ligi Mistrzyń, przez dwa sezony nie potrafiła wygrać meczu.
Zmienić to miał Kim Rasmussen. – Decyzja o zmianie na stanowisku szkoleniowca jest podyktowana słabą postawą drużyny w rozgrywkach europejskich w sezonie 2019/2020 oraz zwiększającymi się oczekiwaniami ze strony właściciela i sponsorów związanymi z sukcesami na arenie międzynarodowej – można było przeczytać w kwietniu ubiegłego roku w informacji prasowej klubu.
Duńczyk wydawał się idealnym kandydatem do wzmocnienia pozycji lubelskiego klubu w rozgrywkach europejskich. Rasmussen przecież udowadniał swój kunszt pracując z reprezentacją Polski, a także z CSM Bukareszt, z którym wygrał Ligę Mistrzyń. W Lublinie jednak chyba zapomniał, że, oprócz gry w Europie, dla kibiców liczą się krajowe rozgrywki. W nich natomiast Perła spisuje się fatalnie i po trzech porażkach z rzędu spadła na trzecie miejsce, a do liderującego Zagłębia Lubin traci już siedem punktów. Kalendarz ligowy jest bardzo napięty. Lublinianki w styczniu grają jeszcze ze Startem Elbląg, Młynami Stoisław Koszalin i KPR Ruch Chorzów. Jeżeli stracą jakiekolwiek punkty z tymi przeciwnikami, to o obronie mistrzowskiego tytułu będą mogły już chyba zapomnieć.
Właśnie dlatego niedzielny mecz z HC Lada w drugiej kolejce Ligi Europejskiej dla Perły nie powinien być najważniejszy. Rosjanki w pierwszej kolejce pokonały 32:29 Nantes Atlantique Handball i są zdecydowanym faworytem rywalizacji w Lublinie.
Klub z Togliatti zbudowany jest praktycznie wyłącznie w oparciu o rodzime zawodniczki. Jedynym wyjątkiem jest Viktoryia Shamanouskaya. Białorusinka to zawodniczka ograna na arenie międzynarodowej i największa gwiazda Lady. W pierwszej kolejce z siedmioma bramkami była najskuteczniejszą zawodniczką zespołu. Można też wspomnieć o innych gwiazdach Lady, takich jak chociażby Olga Fomina, która w ostatnich mistrzostwach świata sięgnęła z rosyjską kadrą po brązowy medal. – W niedzielę mamy szansę na rehabilitację po wpadce w Superlidze. Liga Europejska rządzi się swoimi prawami. Nie będziemy faworytem tego meczu i może nam to pomoże. Jeśli wystartujemy z roli Kopciuszka, może będzie nam łatwiej psychicznie podjąć walkę jak równy z równym. Zastanawiam się nad tym, z czego wynika nasza niemoc. Trudno powiedzieć, który element naszej gry jest naprawdę dobry, w czym czujemy się mocne. Dużo o tym myślimy, nie jest tak, że wracamy do domu i stwierdzamy "trudno, to tylko mecz, kolejny dzień w, przysłowiowym, biurze". My tym żyjemy, to jest nasz świat, nasza praca, ale i nasze życie. Część z nas poświęciła temu wielką jego część i... nie wiemy. Tak jak długo gram, tak jestem na dziś pogubiona w tym, jak możemy sobie pomóc – powiedziała w materiałach klubowych Weronika Gawlik, kapitan Perły.
Niedzielny mecz rozpocznie się o godz. 16 w hali Globus. Z powodu ograniczeń pandemicznych odbędzie się on bez udziału publiczności. Kibice mogą śledzić rywalizację za pomocą aplikacji Eurosport Player.