FOT. GORNIK.LECZNA.PL
Jeszcze długo w Łęcznej będzie pamiętany ostatni mecz. Bo trudno pojąć to, co wydarzyło się w spotkaniu ze Śląskiem. Po dwóch prezentach Górnik prowadził już 2:0 i tej przewagi nie miał prawa roztrwonić, choć zespołem grającym lepszy futbol byli wrocławianie. Mimo to zielono-czarni okazali się bardzo gościnni, popełniając proste błędy i darując rywale trzy bramki.
– Strasznie to boli, bo szybko straciliśmy dwa gole – nie krył po ostatnim gwizdku Grzegorz Bonin, pierwszy raz występujący od początku. – Od stanu 2:2 wszystko rozpoczęło się od nowa. W drugiej połowie poszliśmy na wymianę ciosów, jednak graliśmy chaotycznie, byliśmy rozciągnięci po boisku i zabrakło nam jakości. Ale każdy mądry jest dopiero po meczu.
– Taka jest piłka – tłumaczy ostatnie wydarzenia rzecznik prasowy klubu Jakub Drzewiecki. – Nikt nie jest zadowolony z takiego obrotu sprawy, ale to już przeszłość. Trzeba szybko wyciągnąć wnioski i zrobić wszystko, żeby w najbliższych występach zrehabilitować się i zdobyć punkty. Filozofia nie zmienia się i w Gdańsku, a potem w Gliwicach zagramy o zwycięstwo – podkreśla.
Górnik musi szybko pozbierać się psychicznie. Już w środę pojechał na Pomorze. Lechia co prawda jeszcze nie wygrała w tym sezonie meczu, ale za ostatni występ w Krakowie i remis z Wisłą 3:3 zebrała wiele pochwał. Przy Reymonta przegrywała już 0:2 i 2:3, a mimo to stać ją było na skuteczną odpowiedź. Tydzień wcześniej podopieczni trenera Jerzego Brzęczka wrócili z punktem z Wrocławia, by po kilku dniach dodatkowo w Pucharze Polski rozbić 5:1 Puszczę Niepołomice.
Jeszcze lepsze nastroje zapanowały u kolejnego rywala Górnika. Po 5 kolejach nieoczekiwanym liderem został Piast, który z fotela zepchnął Legię. To najlepszy start gliwiczan w historii ich występów w ekstraklasie. Wysokie noty zbiera Patrik Mraz. Słowak asystuje, strzela gole i już cztery razy wybierany był do jedenastek kolejki. A przecież latem bez żalu pożegnano go w Łęcznej.
W najbliższym spotkaniu Jurij Szatałow na pewno zdecyduje się na zmiany w składzie. Po pauzie za czerwoną kartkę do dyspozycji będzie już Łukasz Mierzejewski, który w Pucharze Polski z Legią Warszawa pokazał się z dobrej strony. Do jedenastki zapukali też inni, w tym Jan Bednarek. Ale największy ból głowy szkoleniowiec będzie miał w ofensywie. Świadczy o tym rotacja na poszczególnych pozycjach. Na „dziesiątce” grali już Kamil Poźniak, Przemysław Pitry i ostatnio Grzegorz Piesio. W ataku na przemian wychodzili Bartosz Śpiączka i Jakub Świerczok, więc może najwyższy czas, aby w napadzie spróbować Fedora Cernycha, bo na boku Litwin na razie nie olśniewa. Na szczęście gotowy do grania jest Grzegorz Bonin, który w spotkaniu ze Śląskiem udowodnił, że potrafi zrobić różnicę. Trzeba coś zmieniać, bo w przeciwnym razie trudno będzie liczyć na punkty.