ROZMOWA Z Przemysławem Krajewski, piłkarzem ręcznym reprezentacji Polski i Azotów Puławy
- Piętnaście minut dobrych, a później jakby baterii nie wystarczyło... Przegraliście z Niemcami i skończyliście igrzyska olimpijskie na najgorszym dla sportowców, czwartym miejscu.
– Ciężko mi jest cokolwiek powiedzieć po takim meczu. Od początku staraliśmy się walczyć. Później może gdzieś zabrakło głowy, zabrakło zdrowia. Ciężko się pozbierać.
- Indywidualnie nie możesz mieć sobie wiele do zarzucenia. Niedzielny mecz był jednym z lepszych w twoim wykonaniu na tym turnieju.
– Nawet jeżeli, to marne to pocieszenie. Zresztą, gdyby był dobry, byłby medal. Jesteśmy zespołem i jako zespół przegrywamy.
- Nie było trochę tak, że to spotkanie z Duńczykami kosztowało was tyle sił i energii, że później zabrakło ich już na mecz z Niemcami?
– Na pewno tak. Zagraliśmy 70 minut na wysokich obrotach. Zagraliśmy dobrze, zabrakło może odrobiny szczęścia w końcówce. Ciężko jest się po takim spotkaniu zregenererować w tak krótkim czasie.
- Po półfinale mieliście mniej tego czasu na odpoczynek niż Niemcy. To też mogło mieć wpływ?
– Wydaje mi się, że tak. Nie oszukujmy się, zespół niemiecki jest młodszy niż nasz. Ta średnia wieku zawodników jest niższa. Nie udało się. Szkoda, bo byliśmy tak blisko, a jednak daleko.
- W Polsce nikt nie mówi o porażce. Czwarte miejsce jest traktowane raczej jako sukces. Kibice doceniają waszą walkę, zaangażowanie, poświęcenie.
– Dziękujemy kibicom, którzy cały czas byli z nami i w nas wierzyli nawet wtedy, gdy nie szło. Jesteśmy wdzięczni, że są z nami na dobre i na złe. Szkoda. Naprawdę szkoda, bo byliśmy blisko tego medalu, a wracamy z pustymi rękoma. Na pewno długo to będzie siedziało w naszych głowach.
- Jakie wspomnienia wywieziesz z Rio? Jak zapamiętasz te igrzyska?
– Zaczęliśmy na pewno nienajlepiej. Kiepsko weszliśmy w turniej i z meczu na mecz się rozkręcaliśmy. Nie zapomnę na pewno tych dwóch wspaniałych meczów, które rozegraliśmy z Chorwacją i Danią. Szkoda, że jeden z nich przegraliśmy, ale taki jest sport. Wracamy do domu.
- Co dalej? Będzie czas na krótkie urlopy czy z marszu trzeba wracać do klubowych obowiązków?
– Teraz trzy, cztery dni wolnego i trzeba będzie dołączyć do kolegów. Choć w takiej sytuacji, na świeżo po przegranych igrzyskach olimpijskich, ciężko o tym myśleć.
- Można się spodziewać, że kadra zostanie mocno przebudowana. Kilku starszych zawodników pewnie zakończy reprezentacyjne kariery.
– Nie myślę o tym na razie. Przyjdzie jeszcze czas na decyzje i ich publiczne ogłaszanie.
- Teraz czeka cię walka z Azotami o kolejny medal mistrzostw Polski.
– Nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Staram się skupić na tym, co będzie w najbliższym czasie.