Dobry mecz drużyny Stanisława Kaniewskiego. Zespół z Tomaszowa Lubelskiego pokonał na wyjeździe Marbę Sędziszów Małopolski 3:0. Dzięki temu awansował na trzecie miejsce w tabeli swojej grupy
W pierwszej odsłonie trwała zacięta walka. W kluczowych momentach więcej zimnej krwi zachowały jednak siatkarki Tomasovii i ostatecznie wygrały do 22. W drugiej partii znowu obie ekipy szły łeb w łeb. Wszystko znowu zakończyło się jednak happy-endem, bo przyjezdne pokonały Marbę 27:25.
TomasoW trzecim secie wreszcie zrobiło się trochę spokojniej. Świetna zagrywka Marty Chwały, kilka punktów z rzędu i tomaszowianki szybko zbudowały solidną zaliczkę. Prowadziły już pięcioma-sześcioma punktami. I w końcówce tym razem nie trzeba było drżeć o wynik, a zawody zakończyły się wygraną zespołu trenera Kaniewskiego 25:17.
– Dwie pierwsze części meczu to zacięta walka. Zawody cały czas były na styku, a o wszystkim zdecydowały niuanse. W trzeciej odsłonie poszło już łatwiej – ocenia szkoleniowiec niebiesko-białych. – Każde zwycięstwo cieszy, tym bardziej na wyjeździe. W ostatnim secie dziewczyny pokazały też, że jest potencjał w tej drużynie. Na razie cieszą punkty, a gra jeszcze nie do końca. Uważam jednak, że zmierzamy w dobrym kierunku. Pokazaliśmy hart ducha i waleczność i oby tak dalej, bo przed nami jeszcze sporo trudnych spotkań – dodaje trener Kaniewski.
Dzięki wygranej jego podopieczne znalazły się w ścisłej czołówce. Do drugiego w tabeli SMS PZPS Szczyrk II tracą tylko jedno „oczko”. Na pytanie, czy zostaną w niej na dłużej może odpowiedzieć najbliższy mecz z Silesią Mysłowice. – Każde spotkanie jest trudne, w naszej grupie było ostatnio sporo nieoczekiwanych wyników. Przegrała chociażby Halemba Ruda Śląska, dlatego trzeba się mieć na baczności. Nasza gra zaczyna się kleić, ale zawsze może być lepiej – wyjaśnia szkoleniowiec Tomasovii.
KS Marba Sędziszów Małopolski – Tomasovia Tomaszów Lubelski 0:3 (22:25, 25:27, 17:25)
Tomasovia: Romaszko-Piwko, Ruszel, Kaniewska, Beda, Kostur, Chwała, Tabaczuk (libero) oraz Nobis, Tyska, Bogacka.