
Rozmowa z Maciejem Krzaczkiem, wiceprezesem Bogdanki LUK Lublin

- Mógł pan spać w nocy z piątku na sobotę?
– Tak, spokojnie, nawet w ciągu dnia zrobiłem sobie drzemkę. Oczywiście, im było bliżej meczu, tym adrenalina coraz bardziej dawała znać o sobie. Organizacyjnie wszystko zostało dopięte, a cała reszta, pod względem sportowym zostawała już tylko w rękach zawodników.
- Przed pierwszym gwizdkiem był pan już przekonany, że to najważniejsze, czyli zdobycie złotego medalu nastąpi właśnie w sobotę 10 maja?
– Gdzieś przed meczem powtarzaliśmy jak mantrę, że to może być właśnie ten dzień. Jednak, i to wiele razy mówiłem, że drużyna z Zawiercia jest jedną z najlepszych w Europie, ale także na świecie. Grają w niej jedni z najlepszych, jak nie najlepsi zawodnicy, topowe gwiazdy, które mogły odpalić i zagrać na korzyść swojego zespołu. Jak się okazało, w końcowej części sezonu to my byliśmy lepsi.
- Sezon 2024/2025 zaliczycie do bardzo udanych. Pozyskanie Wilfredo Leona, udział w Final 4 Pucharu Polski, zdobycie Challenge Cup po wygraniu z Cucine Lube Civitanova, ogranie w fazie play-off ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Jastrzębskiego Węgla, a w finale Alumn CMC Warty Zawiercie…
– Dotarcie do najlepszej czwórki w Pucharze Polski nie był przypadkiem. Występ, po raz pierwszy w Pucharze Challenge to była piękna przygoda, aczkolwiek logistycznie nie najłatwiejsza. W rozgrywkach o mistrzostwo Polski nasza drużyna z meczu na mecz zyskiwała pewność siebie, kolejne zwycięstwa dodawały chłopakom skrzydeł i to było widać. Zawodnicy z ławki rezerwowych wspierali tych, którzy byli na boisku. To wszystko przyczyniło się do naszego sukcesu.
- Wasz były zawodnik, obecnie libero Aluron CMC Warty Zawiercie powiedział, że z przyjściem do zespołu Wilfredo Leona drużyna zyskała bardzo dużo, nawet do 90 procent jakości…
– W momencie, kiedy dowiedzieliśmy się, że Wilfredo będzie już naszym zawodnikiem, chcieliśmy jak najwięcej o nim wiedzieć. Okazało się, że to jest bardzo pozytywny, skromny człowiek. Ten fakt dodawał pozytywnego napędu drużynie. Dla mnie to niesamowity zawodnik, bardzo pozytywny gość, który nawet młodych graczy potrafi wziąć pod skrzydła. To wzór do naśladowania. Pierwszy przychodzi na halę, na trening, ostatni z niego wychodzi. To bardzo pozytywna gwiazda. Drużyna bardzo dobrze na niego zareagowała. Jego przyjście do Lublina dało nam bardzo dużo pozytywnej energii.
- Gdyby hala Globus mogła pomieścić 15 tysięcy kibiców, też by się wypełniła w komplecie. Mecz obejrzało nieco ponad 4 tysiące. Gdzie tkwi fenomen ogromnego zainteresowania waszymi meczami?
– Myślę, że to fenomen nie tylko naszych spotkań. Widzimy to w naszym regionie. Pokazuje to żużel, piłka nożna, jest potężny głód sportu. Globus jest naszym domem. Sami widzimy, że już teraz staje się za mały. Być może w przyszłości powstanie nowy, większy obiekt. Dziś jesteśmy tutaj i bardzo się z tego cieszymy.
- Jak będziecie świętować historyczne mistrzostwo Polski?
– Na pewno w gronie najbliższych, jak też z naszymi sponsorami, ludźmi, którzy od początku do końca w nas wierzyli.
- Jakub Bednarek, trener siatkówki, ekspert Polsatu Sport powiedział, że prezydent Lublina powinien dać mieszkańcom i kibicom trzy dni wolnego...
– Nie wiem, co zrobi pan prezydent. Nie chcę za niego decydować, ani cokolwiek mu coś narzucać. To mądry, inteligentny człowiek, który najlepiej wie jak celebrować taki sukces.
- Skoro odchodzi trener Massimo Botti, a przychodzi na jego miejsce Stephane Antiga, to debiutanckie występy w Lidze Mistrzów nabierają zupełnie nowego znaczenia?
– Na temat roszad wśród trenerów nie mogę powiedzieć, kto przyjdzie, kto odejdzie. Cieszymy się, że mamy Ligę Mistrzów, którą mieliśmy zagwarantowaną już przed spotkaniem finałowym. Dużo pod względem organizacyjnym dał nam udział w Pucharze Challenge. Bardzo się rozwinęliśmy w tym aspekcie. Liga Mistrzów będzie ciekawym wyzwaniem, przeżyciem i doświadczeniem dla klubu, ale także dla kibiców.
