Działacze Lewartu nie czekali długo z wyborem nowego trenera. Grzegorz Białek przeniósł się do Lublinianki, a ekipę z Lubartowa objął Robert Makarewicz. – Spodziewam się, że po spadku nie będzie łatwo, ale lubię takie sytuacje. To będzie ciekawe wyzwanie – przyznaje były już szkoleniowiec Powiślaka Końskowola
Po spadku z III ligi w Lewarcie było sporo odejść. Piłkarze rozjechali się po różnych częściach świata i to dosłownie, bo Dariusz Michna wyjechał do Stanów Zjednoczonych, a Wojciech Bijan do Niemiec. Mateusz Kompanicki przebywał na testach w pierwszoligowej Chojniczance. Hubert Kotowicz jedną nogą jest już w Chełmiance, bracia Jakub i Dawid Niewęgłowscy przebywali na testach w Avii Świdnik, na razie nie wiadomo też, jak potoczy się przyszłość Kamila Witkowskiego i Piotra Kucharzewskiego. Na dodatek Tomasz Mitura też nie będzie mógł za bardzo uczestniczyć w przygotowaniach.
Okazuje się jednak, że nie wszyscy z wyżej wymienionych zawodników pożegnają się z Lewartem. Co ciekawe, jest szansa, że kolejną rundę w Lubartowie spędzi nawet najlepszy strzelec zespołu z ubiegłego sezonu – Kompanicki.
– Na pewno będzie nieco zmian w naszej kadrze – przyznaje trener Makarewicz. – Mogło być jednak znacznie gorzej. Z tego co wiem możliwe, że znowu pojawi się u nas Mateusz Kompanicki. Z tego co mówili Jakub i Dawid Niewęgłowscy, to zakończyli już testy w Avii i wracają do nas. Powiedzieli mi, że nigdzie się nie ruszają w lecie. Dlatego uważam, że jakoś sobie poradzimy – dodaje opiekun spadkowicza z III ligi.
Trener Makarewicz od dzisiaj będzie się przyglądał wielu testowanym piłkarzom. Na środę zaplanowano gierkę wewnętrzną i szkoleniowiec chce mieć już wówczas do dyspozycji około 20 graczy. – Zgłasza się do nas wielu zawodników, dlatego jestem przekonany, że nie będziemy mieli problemy ze skompletowaniem kadry – przekonuje Makarewicz. I wyjaśnia, na jakie pozycje będzie musiał znaleźć posiłki. – Przede wszystkim w obronie, bo tutaj mamy największe braki. Zarówno na środku, jak i na bokach. Przydaliby się także boczni pomocnicy. Nawet jeżeli zostanie Mateusz Kompanicki, to w ataku też potrzebujemy jeszcze kogoś.
Nie ma też mowy, żeby w tym sezonie Lewart spokojnie budował drużynę. – Dla mnie nie ma czegoś takiego, jak granie tylko dla grania. Chcemy bić się o czołowe lokaty w IV lidze i mam nadzieję, że stworzymy taki zespół, który włączy się do tej walki. Myślę, że działacze nie mieliby nic przeciwko gdybyśmy szybko wrócili do trzeciej ligi – wyjaśnia trener Makarewicz.