

Rozmowa z Wojciechem Kamińskim, trenerem PGE Start Lublin przed środowym meczem z Legią Warszawa. Początek zawodów w hali Globus jest zaplanowany na godz. 20.

Jak pan skomentuje poniedziałkową wygraną w meczu z Legią Warszawa dzięki której tak znakomicie rozpoczęliście finałową serię?
- Przede wszystkim to dziękuję kibicom za to, że stawili się tak licznie w hali Globus. Dziękuję zarówno kibicom z Lublina, jak i Warszawy. Nasi fani byli szóstym zawodnikiem. Moi zawodnicy są bardzo zmęczeni po meczu z Sopotem, dlatego mam dla nich jeszcze większe słowa uznania za to, że potrafili z siebie wykrzesać tyle energii i pokonać świetnie grającą Legię.
Po jednym ze wcześniejszych spotkań powiedział pan, że niektórzy zawodnicy po raz pierwszy znaleźli się w takiej sytuacji i ta presja może ich przerosnąć. Czy dzisiaj w pierwszej połowie też tak było?
- W przerwie meczu powiedziałem chłopakom, ze ta połowa była, jaka była. Przepociliśmy ją, bo nie mieliśmy czasu, aby odpocząć. Wróciliśmy z Sopotu o godz. 3.30 w nocy. To nie była nasza najlepsza połowa. Druga była już lepsza. Legia wówczas też grała kapitalnie. Podnosiła się po naszych ciosach i oddawała momentami jeszcze mocniejsze ciosy.
W ostatniej akcji defensywnej wymienił pan Ousmane Drame na Tyrana De Lattibeaudiere. Czy to była spontaniczna decyzja?
- Legia grała bez wysokiego zawodnika i potrzebowaliśmy tej zmiany. Nie obroniliśmy tamtej akcji, bo Kameron McGusty zdobył punkty. On jednak przez cały mecz grał bardzo dobrze, tak jak cała drużyna. Tym bardziej cieszy mnie to zwycięstwo, bo pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony.
Co będzie decydować w tej serii – obwód czy gracze podkoszowi?
- Uważam, ze obwód. Widzieliśmy, że szybkie trójki odmieniały poniedziałkowy mecz. I to zarówno po stronie Legii, jak i Startu. Duże słowa uznania dla Ousmane Drame, grał świetne zawody. Takiego Ousmana potrzebujemy.
Słyszał pan jak kibice Legii skandowali pana nazwisko?
- Bardzo dziękuję kibicom Legii za skandowanie mojego nazwiska. Spędziliśmy razem cztery lata i tego czasu się nie zapomina.
Jak będziecie odpoczywać przed środowym meczem?
- Jak zwykle w ostatnim miesiącu. Wrócimy do domu, odpoczniemy, przejdziemy odprawę video i krótki trening. Więcej czasu na regenerację będzie po drugim meczu. Ten jeden dzień więcej na odpoczynek ma duże znaczenie.
Świetny mecz rozegrał Tevin Brown. Może pan skomentować jego występ?
- Jest w świetnej formie, ale ktoś musi z nim trenować i podawać mu piłki, aby mógł grać tak jak obecnie. Świetnie, że drużyna go dobrze przyjęła.
Jak pan skomentuje sytuację z jego wyjazdem do USA?
- Tevin wyleciał w czwartek. Jak mi powiedział o całej sytuacji, to chwili się nie zastanawiałem. Sam kiedyś byłem w takiej sytuacji. Byłem wówczas asystentem, jechaliśmy na pierwszy mecz półfinałowy do Sopotu i w autobusie dowiedziałem się o śmierci swojego taty. Wziąłem torbę i wysiadłem. To są takie sytuacje życiowe, że nie ma co dyskutować. To dobro kiedyś wróci. On był skoncentrowany i zmęczony. Dostał skauting i oglądał go w samolocie. Rozegrał świetne zawody i zasługuje na słowa uznania.
Czy CJ Williams nabawił się jakieś kontuzji?
- Nie, CJ Williams ma kłopoty żołądkowe, bolał go brzuch. Trzymał się za brzuch, ale miał problem, aby biegać. Nie wyglądało to najlepiej, ale widać, że bardzo się starał i zależało mu na dobrej postawie. Najważniejsze, aby był gotowy na kolejny mecz.
