

Wszyscy liczyli na pierwsze zwycięstwo w sezonie, a zamiast tego jest trzecia porażka. I to jaka porażka. Górnik Łęczna musiał uznać wyższość Stali Rzeszów, z którą przegrał na własnym stadionie aż 0:4. A trzeba dodać, że goście kończyli zawody w dziesiątkę.

W ósmej minucie Adam Deja podał na wolne pole do Kamila Orlika, a ten nie wrzucał, tylko zagrał krótko do Jakuba Bednarczyka, który uderzył z ostrego kąta w boczną siatkę. Po „obcierce” Górnik zarobił jednak rzut rożny. A po centrze spod chorągiewki miejscowi wywalczyli rzut wolny tuż za linią szesnastki, w narożniku pola karnego. Dawid Tkacz oddał celny strzał, ale prosto w bramkarza.
Zielono-czarni byli zdecydowanie częściej przy piłce jednak brakowało konkretów z przodu. Odwrotnie rywale z Rzeszowa. W 11 minucie Ksawery Kukułka w zasadzie ratował futbolówkę przy linii końcowej, a o mały włos nie zaskoczył Branilsava Pindrocha. Tuż po kwadransie pod drugą bramką najpierw zablokowany został Orlik, za chwilę Bartosz Śpiączka i znowu „Górnicy” mieli tylko rzut rożny. Minęło kilkadziesiąt sekund, a Szymon Łyczko wpadł w pole karne, ale za daleko wypuścił sobie piłkę i miejscowi mogli odetchnąć.
Stal była jednak coraz groźniejsza. W 21 minucie ostatniego podania zabrakło Jonathanowi Juniorowi. 180 sekund później Dominik Połap dostał piłkę od kolegi i huknął... ponad głowami kibiców siedzących w ostatnim rzędzie za bramką Górnika.
Po dwóch kwadransach kolejny raz świetnie lewą flanką zaatakował Junior. Tym razem wyłożył futbolówkę przed szesnastkę do kolegi. Szymon Kądziołka miał zdecydowanie za dużo miejsca i czasu, więc przymierzył idealnie po ziemi między dwoma rywalami. Piłka odbiła się od słupka, a za chwilę wylądowała w siatce.
W 39 minucie piłkarze Macieja Stolarczyka znaleźli się w jeszcze większych tarapatach. Tuż pod własną bramką pechowo piłkę odbił Deja, przejął ją Łyczko i zachował się bardzo przytomnie, bo wcale się nie „podpalił”, tylko podał do Juniora, który z zimną krwią z bliska strzelił na 0:2. Nie dość, że zielono-czarni stracili drugą bramkę, to dodatkowo zawodnika. Z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Branislav Spacil. Błyskawicznie mógł odpowiedzieć Egzon Kryeziu jednak z narożnika szesnastki pomylił się o centymetry.
Druga połowa rozpoczęła się od groźnej akcji Juniora. Brazylijczyk zakończył samotną szarżę strzałem w słupek. Potem więcej działo się pod bramką ekipy z Rzeszowa. Za chwilę był porządny „kocioł” jednak Śpiączka i Tkacz zostali zablokowani. Zanim minęła godzina gry, powinno być 1:2. Po centrze Solo Traore z lewego skrzydła Bartosz Śpiączka trącił piłkę i trafił w słupek. Niedługo później po rzucie rożnym szansę miał Rafa Santos. Jego próbę z linii wybił Michał Synoś.
W 80 minucie Krystian Wachowiak za „symulkę” obejrzał drugą żółtą kartkę, co oznaczało czerwień. Wydawało się, że Górnik jeszcze powalczy. Stało się jednak coś zupełnie innego, bo to ekipa z Rzeszowa zdobyła dwa gole za sprawą: Sebastiena Thilla oraz Kacpera Masiaka. Efekt? Zamiast przełamania w Łęcznej skończyło się demolką.
Górnik Łęczna – Stal Rzeszów 0:4 (0:2)
Bramki: Kądziołka (30), Junior (39), Thill (89), Masiak (90).
Górnik: Pindroch – Bednarczyk, Abbott, Osipiuk, Ogaga, Orlik (86 Bojańczyk), Deja, Kryeziu (62 Santos), Tkacz (62 Doba), Spacil (41 Traoré), Śpiączka.
Stal: Kozioł – Połap (64 Warczak Krasowskij, Synoś, Kukułka, Łyczko (64 Masiak), Łysiak (38 Sławiński), Kądziołka, Thill, Wachowiak, Junior (84 Wolski).
Żółte kartki: Osipiuk, Orlik, Santos – Wachowiak, Sławiński.
Czerwona kartka: Wachowiak (Stal, 81 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Szymon Łężny (Kluczbork).
