ROZMOWA Z Arturem Gieragą, piłkarzem Motoru Lublin
Po serii pięciu meczów bez porażki piłkarze Motoru musieli się pogodzić ze stratą wszystkich trzech punktów. Podopieczni trenera Jacka Magnuszewskiego ulegli Stali Rzeszów 0:1. Po meczu sporo osób miało pretensje do gospodarzy, że nie walczyli z takim zaangażowaniem, jak rywale. Wydawało się, że goście po prostu bardziej chcieli wygrać. Sami piłkarze przyznają, że wpadli w mały dołek fizyczny. Dlatego na wtorek szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich zarządził badania wydolnościowe.
- Chyba nie tak wyobrażaliście sobie mecz ze Stalą Rzeszów?
– Liczyliśmy na wygraną, ale niestety wyszło zupełnie inaczej. Rywale grali od nas mądrzej, mieli mnóstwo stałych fragmentów gry i jeden udało im się wykorzystać. W ten sposób wywalczyli trzy punkty, chyba jednak zasłużone.
- Czego zabrakło Motorowi w sobotnim meczu?
– Trudno powiedzieć tak na gorąco. Staraliśmy się utrzymywać dłużej przy piłce. W miarę nam to wychodziło, ale ogólnie z mojego punktu widzenia nie grało nam się jakoś najlepiej w tym spotkaniu. Wydaje mi się, że słabo wyglądamy przede wszystkim pod względem fizycznym. Jeszcze w tamtym sezonie każda drużyna, która do nas przyjeżdżała w końcówkach meczów nie miała już siły. My to wykorzystywaliśmy. Teraz wszystko jakby się wyrównało i my też nie bardzo mamy już moc w tych ostatnich minutach. Ciężko powiedzieć, z czego to wynika. Na pewno musimy szybko wyciągnąć wnioski i spróbować się szybko podnieść. Nie możemy pozwolić, żeby rywale nam odjechali.
- Stal miała po przerwie kilka bardzo dobrych okazji. Mogła już wcześniej strzelić na 1:0...
– Zgadza się. Rywale mądrze się ustawili w drugiej połowie. Czekali na nasze straty i w końcu się doczekali. Trzeba im oddać, że naprawdę dobrze to wszystko rozegrali pod względem taktycznym. Kiedy nadarzały się okazje, to groźne nas kontrowali.
- Nie potrzeba wam więcej czasu, żeby się zgrać? W końcu ciągle do składu wskakuje ktoś nowy. Niedawno Patryk Szysz, teraz Ivan Pecha, a za chwilę pewnie Damian Szpak, który powoli wraca do formy...
– Na pewno coś w tym jest. Zmian już po rozpoczęciu sezonu było sporo. Nie wpływają one na nas źle, ale wiadomo, że jednak czasami może brakować zrozumienia, skoro pojawiają się w pierwszym składzie ci nowi gracze. Trener szuka jednak optymalnego ustawienia
- Porażka ze Stalą boli tym bardziej, że od 10 spotkań Motor nie przegrał z tym klubem...
– Na pewno tak. Pamiętam, że w poprzednim sezonie wygraliśmy z rzeszowianami oba spotkania. To moja pierwsza porażka ze Stalą, ale cóż, trzeba to przyznać, że tym razem po prostu wygrała drużyna lepsza. My mamy nadzieję, że więcej radości będziemy jednak mieli na koniec sezonu. Jest przed nami sporo pracy, ale meczów do rozegrania też jest mnóstwo i wszystko można odrobić.