Nie tak miał wyglądać powrót koszykarskiej ekstraklasy do Lublina. Po czternastu kolejkach zawodnicy Wikany-Startu zamykają ligową tabelę z zaledwie trzema zwycięstwami na koncie.
– Brak słów, aby określić to co gramy. Przepraszam wszystkich, którzy to oglądali. Po raz kolejny zaprezentowaliśmy się skandalicznie. W ataku jeszcze jakoś nam idzie. Natomiast w obronie gramy dobrze jedną akcję na dziesięć – powiedział Alan Czujkowski, skrzydłowy Wikany-Startu.
Właśnie defensywa jest największym problemem lubelskich koszykarzy. Ich prawdziwą zmorą jest obrona zagrań typu pick and roll.
– Na treningach ten element wychodzi nam dość dobrze. Nie wiem, dlaczego w meczach jest inaczej. Mamy bronić agresywnie, ale naszej rotacji wyraźnie brakuje tempa – tłumaczył po grudniowym meczu z AZS Koszalin Piotr Śmigielski, rozgrywający Wikany-Startu.
W sobotę problem pick and roll’i był nieco mniej widoczny, bo szczecinianie nie musieli stosować takich zagrań. Lublinianie zostawiali im mnóstwo miejsca, a do tego przegrywali pojedynki indywidualne. Korzystał z tego zwłaszcza Marcin Flieger. 30-letni rozgrywający zdobył 23 punkty, co jest jego najlepszym wynikiem w tym sezonie.
Zadziwiające jest również to, że szczecinianie zabiegali „czerwono-czarnych”, mimo że grali w zaledwie ośmioosobowym składzie. W końcówce meczu to goście mieli więcej sił i wyprowadzali skuteczne kontrataki.
– W czwartej kwarcie wyglądaliśmy, jakby każdy z nas przebiegł maraton. Plan na to spotkanie był zupełnie inny. To my mieliśmy ich zabiegać – dodaje Czujkowski.
Nie ma co ukrywać – Wikana-Start potrzebuje wzmocnień. W trakcie sezonu zrezygnowano z usług Marcela Wilczka i Dereka Billinga. W grudniu zdecydowano się zakontraktować Vance Cooksey’a.
Amerykanin miał miesiąc na przekonanie działaczy do swoich umiejętności. Prezentował się jednak dość przeciętnie i szybko wrócił do ojczyzny. Wciąż jednak nie znaleziono wartościowych graczy podkoszowych, których brak jest najbardziej widoczny.
W tej chwili Paweł Turkiewicz dysponuje jedynie trzema graczami mierzącymi co najmniej 200 cm. Jarosław Trojan, Tomasz Wojdyła i Robert Lewandowski nieźle prezentują się jedynie w walce na tablicach. W ataku jest już znacznie gorzej. Wystarczy powiedzieć, że cała trójka zdobywa średnio w meczu nieco ponad 18 punktów.
– W sobotę wysocy gracze zupełnie nam nie pomogli. Przydaliby się nowi zawodnicy. Jesteśmy jednak ograniczeni finansowo, dlatego należy skupić się na wyciśnięciu „maksimum”, z tych koszykarzy, którzy są w kadrze – twierdził na konferencji prasowej Paweł Turkiewicz.
Czy można oczekiwać poprawy wyników w najbliższym czasie? O to może być bardzo ciężko, bo terminarz nie sprzyja lublinianom. Już w piątek zagrają na wyjeździe z Treflem Sopot, a później jadą do Zielonej Góry na mecz ze Stelmetem. Dopiero 24 stycznia wrócą do hali Globus, ale wówczas ich rywalem będzie silna Energa Czarni Słupsk.
– Mogę obiecać jedynie, że będziemy walczyć. Zawsze staramy się to robić, ale zazwyczaj nam to nie wychodzi. Czas jednak zacząć wygrywać – kończy Czujkowski.