FOT. MACIEJ KACZANOWSKI/ARCHIWUM
Od kilku dni nasilają się plotki o powrocie Lublinianki na stadion przy ul. Leszczyńskiego. – Słyszymy o tym, ale na razie nie chcemy się do tego odnosić – wyjaśnia Marek Sadowski, trener klubu z Wieniawy
W tym sezonie klub z Lublina radzi sobie bardzo dobrze w rozgrywkach III ligi lubelsko-podkarpackiej. Erwin Sobiech i spółka zajmują piąte miejsce w tabeli. Do prowadzącego Motoru tracą dziewięć „oczek”. Gdyby nie słabsza końcówka rundy byłoby jeszcze lepiej.
Dlaczego w trakcie sezonu pojawił się pomysł powrotu drużyny na obiekt, przy ul. Leszczyńskiego? Według plotek do występów na Arenie Lublin szykuje się ekstraklasowy Górnik Łeczna. Trudno byłoby w tej sytuacji pogodzić trzy zespoły występujące na tym samym stadionie, bo przecież gra tam także Motor. Inny powód, które pojawiają się w spekulacjach, to fakt, że bardziej opłacalne byłoby organizowanie na Arenie koncertów, czy innego rodzaju imprez, bo spotkania Lublinianki ogląda tylko garstka kibiców.
– Na razie nie zaprzątamy sobie tym głowy. Stadion, przy ul. Leszczyńskiego obecnie zupełnie nie nadaje się do gry. MOSiR musiałby włożyć mnóstwo pracy, żeby doprowadzić boisko do odpowiedniego stanu, chodzi przecież o III ligę, a wymagania licencyjne nieco się zmieniły. Dlatego podchodzimy spokojnie do tych wszystkich spekulacji. Najbliższe miesiące powinny wszystko wyjaśnić – przekonuje trener Sadowski.
Popularny „Sadek” nie martwi się też o kadrę swojego zespołu. Chociaż do odejścia szykuje się kilku ważnych zawodników. Na razie nikt nie dostał jednak konkretnego zaproszenia na testy. – Ciągle czekamy na rozwój wydarzeń. Zgłasza się jednak do nas sporo chłopaków i na pewno będziemy im się przyglądać. Można znaleźć dobrego zawodnika w niższych ligach, nie raz nam się to udawało – dodaje szkoleniowiec Lublinianki.
Paweł Socha ma zostać zaproszony na początek przygotowań Wisły Puławy. Kilka ofert z wyższych lig ma dostać Jakub Pułka, który w rundzie jesiennej był jednym z motorów napędowych akcji ofensywnych zespołu z Wieniawy. Dodatkowo za granicę wyjechali Michał Wołos i Stefan Kucharzewski.