FOT. Maciej kaczanowski
Miało być dziewięć, jest pięć. Piłkarze Lublinianki trzy ostatnie mecze ligowe w 2015 roku rozgrywali przed własną publicznością. Kibice liczyli na komplet punktów, a musieli się zadowolić pięcioma „oczkami”. W sobotę drużyna Marka Sadowskiego zremisowała z Chełmianką 0:0.
Podopieczni Artura Bożyka cieszą się, że runda jesienna wreszcie dobiegła końca. Biało-zieloni jechali już „na oparach”, bo w składzie brakowało wielu ważnych graczy. Przede wszystkim najskuteczniejszego strzelca Aleksieja Pritulaka i kapitana Marka Grzywny. Chełmianka przywiozła zresztą ze sobą tylko czterech zawodników rezerwowych.
Zgodnie z zapowiedziami w niepełnym składzie do spotkania przystąpili też gospodarze. Brakowało armat, bo od dłuższego czasu nie gra kontuzjowany Kamil Witkowski, a Mateusz Majewski zmagał się ostatnio z grypą żołądkową i nie miał siły ganiać w sobotę za piłką.
Pierwsza połowa, to niewiele okazji z obu stron. Ciekawiej zrobiło się tuż po przerwie. Najpierw świetnie do strzału złożył się Hubert Tomalski. Zawodnik Chełmianki próbował zaskoczyć Pawła Sochę strzałem... przewrotką. Wyglądało efektownie, ale efektu bramkowego nie było. W odpowiedzi na 1:0 powinien trafić Karol Kalita. W polu karnym rywali idealnie znalazł go Stefan Kucharzewski. Niestety były gracz Wisły Puławy fatalnie skiksował.
W kolejnych minutach przed świetnymi szansami na otwarcie wyniku stawali Piotr Stefański i Patryk Czułowski. Niestety obu brakowało precyzji. Stefański uderzył w środek bramki, a Czułowski mimo dobrej pozycji nie zdołał oddać strzału. W 72 minucie szczęścia bezpośrednio z rzutu wolnego próbował Erwin Sobiech, ale piłka zamiast w siatce wylądowała na poprzeczce. Lublinianka do końca naciskała, ale tak jak przez 90 minut meczu z Wólczanką, tak i w sobotę brakowało wykończenia.
– Szkoda kolejnego bezbramkowego remisu. W końcówce rundy zdobywanie goli przychodziło nam z dużym trudem. Nie inaczej było w starciu z Chełmianką. Mieliśmy więcej okazji, ale co z tego, skoro nic nie wpadło. Nie robiliśmy żadnych planów, jeżeli chodzi o liczbę punktów, ale mogliśmy w trzech ostatnich kolejkach ugrać nieco więcej – mówi Marek Sadowski, trener klubu z Wieniawy.
Lublinianka – Chełmianka 0:0
Lublinianka: Socha – Wołos, Ł. Mazurek, Kursa, Świech, Kaganek (38 S. Kucharzewski), Pułka (62 Gutek), Sobiech (76 Banachiewicz), Czułowski, Stefański (68 Kosiarczyk), Kalita.
Chełmianka: Pawlak – Bednarek, Krzyżak, P. Mazurek, Kwiatkowski, Kowalski (46 Szczerbakow), Kobiałka, Tomalski, Fornal, Koprucha (77 Wacewicz), Wójcik.
Żółte kartki: Wołos, Kursa, Czułowski – P. Mazurek, Wójcik, Tomalski
Sędziował: Karol Iwanowicz (Lublin). Widzów: 200.
Fatalnie 2015 rok zakończyły radzyńskie Orlęta.
Już w szóstej minucie w łatwy sposób skrzydłem przedarł się Peter Suswam. Nigeryjczyk, który ma na koncie dwa występy w pierwszej reprezentacji swojego kraju minął dwóch rywali, znalazł się na wysokości pola karnego i świetnie dośrodkował do Piotra Prędoty. Piłki nie przejął jeden z obrońców gości, a „Pietia” z łatwością trafił na 1:0. W 25 minucie Rafał Borysiuk wyrównał z rzutu karnego, który został podyktowany po zagraniu ręką piłkarza Stali.
Po pół godzinie gry w znakomitej sytuacji znalazł się Marek Nowacki, niestety zamiast kopnąć do siatki w ogóle nie trafił w piłkę. To zemściło się jeszcze przed przerwą po golu Sebastiana Brockiego. Po zmianie stron przyjezdni nie mieli już nic do powiedzenia.
– Przegraliśmy wysoko i można powiedzieć, że za naszą postawę w drugiej połowie zasłużyliśmy na taki wynik. Przed przerwą przy stanie 1:1 mieliśmy jeszcze świetną okazję, ale jej nie wykorzystaliśmy. Zapłaciliśmy za poprzednie mecze, bo gramy od jakiegoś czasu 12, czy 13 zawodnikami – mówi Damian Panek, trener Orląt.
Stal Rzeszów – Orlęta Radzyń Podlaski 5:1 (2:1)
Bramki: Prędota (6), Brocki (37), Lisańczuk (47), Drelich (71) – Borysiuk (25-z karnego)
Stal: Kaszuba – Hus (34 Szymański), Drelich, Baran (46 Jędryas, 72 Zieliński), Suswam, Brocki, Kanach, Szeliga, Maślany, Prędota, Szczoczarz (26 Lisańczuk).
Orlęta: Wójciki – Ebert (62 Leszkiewicz), Zarzecki, Konaszewski, Szymala, Zmorzyński (82 Grądzki), Kot, Mielniczuk, Borysiuk, Powałka (22 Nowacki), Król (75 Milcz).
Żółte kartki: Lisańczuk, Suswam – Kot.
Sędziował: Grzegorz Pożarowszczyk (Lublin). Widzów: 400.