LUK AZS UMCS nie zwalnia tempa. Drużyna Jacka Rutkowskiego pokonała w sobotę Maraton Krzeszowice 3:1. To już trzeci sukces z rzędu ekipy z Lublina. Efekty widać też w tabeli, bo Sylwia Obszyńska i jej koleżanki do podium tracą już tylko pięć „oczek”
W pierwszym secie obie ekipy grały falami. Gospodynie prowadziły 7:5, ale niedługo później przegrywały już 12:16. Mimo to zdołały jeszcze powalczyć. Natalia Gieroba doprowadziła do remisu 21:21. Kolejny fragment należał do przyjezdnych, które zdobyły trzy punkty z rzędu i miały już wszystko pod kontrolą, wygrywając ostatecznie 25:23.
W drugim rozdaniu lublinianki nie pozostawiły rywalkom najmniejszych złudzeń. Szybko odskoczyły na 7:3, a później prowadziły nawet 16:6. Ostatecznie pozwoliły Maratonowi na zdobycie zaledwie 13 „oczek”. Role trochę odwróciły się na początku trzeciej odsłony. To przyjezdne miały w zapasie trzy „oczka” (4:7), ale szybko wszystko wróciło do normy, bo LUK AZS UMCS zapunktował cztery akcje z rzędu. I szybko odzyskał prowadzenie, którego już nie oddał do końca. Ta część meczu zakończyła się wygraną miejscowych do 16.
Znacznie więcej emocji było w partii numer cztery. Znowu najpierw to Maraton wygrywał 7:2. Kilka minut później było już 7:7. W kolejnych fragmentach raz bliżej zwycięstwa były jedne, za chwilę drugie, a ostatecznie po wyrównanej i zaciętej walce triumfowała ekipa z Lublina 29:27. I dzięki temu przedłużyła dobrą passę do trzech wygranych.
– Nasza dobra seria trwa i nie ukrywam, że się tego spodziewałem. Ciągle chcemy jednak prezentować się lepiej z każdym kolejnym spotkaniem – mówi Jacek Rutkowski, trener akademiczek. – Zdecydowanie najlepiej spisała się Natalia Gieroba. Przyzwoite było też przyjęcie. Skuteczność w ataku także jest coraz lepsza. Czekają nas jeszcze pewne wzmocnienia kadrowe. Wróci do nas Magda Bogusz. Oprócz niej będziemy jeszcze dysponować jedną zawodniczką. Potencjał w zespole jest – dodaje opiekun ekipy z Lublina.
W następnej serii gier jego podopieczne zmierzą się ze znacznie mocniejszym przeciwnikiem. Pojadą do Jarosławia na mecz z liderem, tamtejszym MKS San-Pajda, który do tej pory wygrał wszystkie 11 spotkań. Ciężko będzie przerwać tę passę.
LUK AZS UMCS Lublin – CKiS Maraton Krzeszowice 3:1 (23:25, 25:13, 25:16, 29:27)
LUK: Krzysiak, Karpiuk, Obszyńska, Gieroba, Nejkauf, Konop, Kłuś (libero) oraz Urbańska, Jarosińska, Zielińska.
Lider poza zasięgiem
Tomasovia robiła co mogła, ale MKS San-Pajda okazał się zbyt mocny. Niepokonana ekipa z Jarosławia wygrała w Tomaszowie 3:0. I po 11 kolejkach ciągle może się pochwalić kompletem punktów
W pierwszym secie walka była wyrównana. Gospodynie wysoko zawiesiły poprzeczkę rywalkom. Niestety, w końcówce więcej zimnej krwi zachowały liderki tabeli i ostatecznie wygrały 25:21. W drugiej i trzeciej partii przewaga przyjezdnych nie podlegała już żadnej dyskusji. Znowu bardzo widoczny był brak podstawowej libero Oli Tabaczuk. Ze względu na jej nieobecność trener Stanisław Kaniewski próbował innych rozwiązań, kilku zawodniczkom zmienił pozycje, ale było widać, że zespół nie funkcjonuje tak, jak powinien.
Efekty? 25:17 w drugim rozdaniu i 25:16 w secie numer trzy. A w sumie pewne i jak najbardziej zasłużone zwycięstwo ekipy z Jarosławia. Za tydzień wcale nie będzie lżej, bo tym razem niebiesko-białe zmierzą się na wyjeździe z drugą drużyną grupy czwartej – SMS PZPS II Szczyrk.
– W pierwszej partii nawiązaliśmy walkę. W kolejnych posypało się nam przyjęcie, a rywalki dopadły nas świetną zagrywką. Niestety, mamy w zespole trochę kontuzji i po raz kolejny widać było brak naszej libero. Mam jednak nadzieję, że Ola wróci do gry w ciągu dwóch-trzech tygodni. Grała naprawdę na wysokim poziomie i duża dawała drużynie. Bez niej próbujemy różnych rozwiązań, ale nie wychodzi to za dobrze. Zagramy jednak w podobnym zestawieniu w najbliższych spotkaniach i liczę, że będziemy wyglądali coraz lepiej – mówi trener Kaniewski.
W sobotę jego podopieczne doznały już trzeciej porażki z rzędu. W efekcie, grupa pościgowa jest coraz bliżej. Szósty LUK AZS UMCS traci do Tomasovii zaledwie cztery punkty. W następnym tygodniu trudno będzie przerwać złą passę. – Zagramy z kolejnym przeciwnikiem, który dysponuje świetną zagrywką, a do tego ma bardzo wysoki skład. Nie mamy jednak nic do stracenia, a wszystko do zyskania. Dlatego powalczymy, a każdy wygrany set będzie dla nas sukcesem – dodaje szkoleniowiec ekipy z Tomaszowa Lubelskiego.
Tomasovia Tomaszów Lubelski – MKS San-Pajda Jarosław 0:3 (21:25, 17:25, 16:25)
Tomasovia: Chwała, Kaniewska, Nobis, Beda, Romaszko-Piwko, Kostur, Ruszel (libero) oraz Tyska, Bogacka.