Nie takiej inauguracji nowego sezonu spodziewali się kibice Motoru Lublin. Podopieczni trenera Tomasza Złomańczuka przegrali w pierwszym meczu przed własną publicznością z Sołą Oświęcim 0:1.
W pierwszej połowie wielkich emocji nie było. Już w 11 minucie dobrą okazję miał gracz gości Paweł Cygnar, ale w ogóle nie trafił w bramkę. W końcówce dał o sobie znać Kamil Stachyra, który uderzał dwa razy, ale w obu przypadkach bez powodzenia.
Znacznie ciekawiej zrobiło się po zmianie stron. Tuż po wznowieniu dał o sobie znać Artur Gieraga. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego świetnie znalazł się w polu karnym i trafił w poprzeczkę. W 51 minucie po szybkiej kontrze żółto-biało-niebieskich na 1:0 powinien strzelić Paweł Kaczmarek. Niestety uderzył za lekko i do tego prosto w bramkarza Soły. W kolejnych minutach piłka wielokrotnie „latała” w pulu karnym przyjezdnych, pachniało bramką, ale żaden z graczy Motoru nie potrafił zakończyć akcji.
W 55 minucie po centrze Cygnara z rzutu rożnego ostrzeżenie miejscowym dał Dawid Wadas, bo jego główka była minimalnie niecelna. 120 sekund później niepewne wyjście Macieja Zagórskiego zakończyło się groźną próbą znanego z boisk ekstraklasy Marcina Drzymonta. Doświadczony obrońca nie potrafił jednak skierować piłki do pustej bramki. Dosłownie kilkadziesiąt sekund później przenieśliśmy się pod drugie pole karne, a tam z gola powinien cieszyć się Kamil Oziemczuk, niestety i jemu zabrakło precyzji.
Po godzinie gry okazję do poprawki dostał obrońca ekipy z Oświęcimia Wadas. Tym razem bardziej się postarał, wykorzystał drzemkę obrońców i pewną główką dał swojej drużynie prowadzenie. Już w 62 minucie mogło być 1:1. Gieraga, jak rasowy snajper ładnie „położył” obrońcę, ułożył sobie piłkę do strzału, ale huknął obok słupka. W 68 minucie Łukasz Zaniewski był minimalnie wolniejszy od bramkarza przyjezdnych i nie dopadł do futbolówki.
Lublinianie dążąc do wyrównania wyraźnie się odkryli. Prawie wykorzystał to Krzysztof Hałgas na kwadrans przed końcowym gwizdkiem, ale jego uderzenie dobrze do boku odbił Zagórski. Niedługo później Mateusz Wawoczny przymierzył w poprzeczkę, a Hałgas pomylił się dosłownie o centymetry. W 81 minucie fatalne pudło zaliczył Zaniewski. Nowy nabytek Motoru stał trzy metry od bramki rywali, ale po jego próbie piłka jakimś cudem wylądowała na… aucie. W tym momencie chyba większość kibiców pomyślała, że nawet gdyby mecz trwał kolejne 81 minut, to gospodarze i tak pewnie nie znaleźliby drogi do siatki gości z Oświęcimia. I rzeczywiście do końcowego gwizdka wynik nie uległ już zmianie.
Motor Lublin – Soła Oświęcim 0:1 (0:0)
Bramka: Wadas (60).
Motor: Zagórski – Falisiewicz, Tadrowski, Gieraga, Dykij (84 Piekarski), Michota (78 Kamiński), Król (67 Zaniewski), Tymosiak, Oziemczuk, Kaczmarek, Stachyra.
Soła: Gargasz – Piekielny, Wadas (64 Szewczyk), Drzymont, Hałgas, Gleń, Dynarek, Wawoczny, Janik, Cygnar, Knapik (73 Snadny).
Żółte kartki: Falisiewicz – Dynarek, Sebastian Janik, Drzymont, Gargasz.
Sędziował: Marek Śliwa (Kielce). Widzów: 2095.