ROZMOWA Z Bartoszem Śpiączką, piłkarzem Górnika Łęczna
- Jak pan ocenia sparing z Wisłą? Po dwóch wygranych tym razem musieliście się zadowolić remisem...
– Każdy chciałby wygrywać wszystkie sparingi, ale liga jest najważniejsza. Na pewno po ciężkich treningach zmęczenie już się nawarstwiło i nie byliśmy w optymalnej formie. Mimo wszystko szkoda wyniku, bo miałem takie sytuacje, że powinienem przynajmniej jedną wykorzystać. Mam nadzieję, że w lidze ze skutecznością będzie lepiej. Na razie jesteśmy zmęczeni, ale w Hiszpanii podczas drugiego zgrupowania pewnie trochę odżyjemy. Będzie więcej taktyki i ciut więcej luzu.
- Jak przetrwaliście początek przygotowań pod okiem Franciszka Smudy? O jego metodach krążą legendy...
– Nie ma co ukrywać, że było naprawdę ciężko. To jednak taki okres, że trzeba go solidnie przepracować, żeby później w lidze nie brakowało sił w końcówkach spotkań. Zresztą my byliśmy znani z tego, że w tych ostatnich minutach potrafiliśmy się podnieść. Na wiosnę powinniśmy być jeszcze mocniejsi. Wierzymy, że ta praca nie pójdzie na marne i będą z tego same korzyści.
- Dużo się zmieniło po objęciu drużyny przez Franciszka Smudę?
– Widać rękę nowego trenera. Każdy szkoleniowiec jest inny i można powiedzieć, że trener Smuda ma trochę inne podejście niż trener Rybarski. Na razie pracujemy razem dopiero od dwóch tygodni. Wszyscy z niecierpliwością czekamy na ligę, bo nie ma co ukrywać, że to wyniki budują atmosferę w zespole. Na pewno nic nas nie zaskoczyło. U nowego szkoleniowca po prostu, najpierw jest praca, a dopiero później czas na rozluźnienie.
- Do tej pory mieliście okazję zagrać z samymi pierwszoligowcami. Jak wypadła Wisła Puławy na tle GKS Tychy i Pogoni Siedlce?
– Naprawdę bardzo trudno powiedzieć, bo nie byliśmy w optymalnej formie. Jak już mówiłem w tym meczu byliśmy mocno zmęczeni. Wisła to jednak na pewno dobra drużyna. Potrafili grać piłką i w kilku akcjach pokazali się z dobrej strony. Ogólnie moim zdaniem w I lidze jest sporo ciekawych zespołów. Zresztą widać, kto walczy o awans.
- Trener Smuda słynie z tego, że kiedy przychodzi do nowego klubu, to lubi zmieniać pozycję kilku zawodnikom. W Łęcznej trafiło na Grzegorza Piesio, który jest próbowany na prawej obronie. I pana, na skrzydle...
– To normalne, że nowy szkoleniowiec stara się jak najlepiej poznać zespół. Rzeczywiście, wystąpiłem w dwóch pierwszych sparingach na skrzydle. Już przeciwko Wiśle wróciłem jednak na „dziewiątkę”. Wróciłem na swoją pozycję i się z tego cieszę. Jeżeli jednak będzie potrzeba, żebym pomógł drużynie grając na boku pomocy, to nie ma problemu, na pewno dam z siebie wszystko.
Pytał i notował Łukasz Gładysiewicz