ROZMOWA Z Grzegorzem Boninem, skrzydłowym Górnika Łęczna
– Na pewno tak, nie było na co narzekać. Szczególnie duże znaczenie miało dla nas to, że mogliśmy pograć wreszcie na naturalnej nawierzchni, na jakiej będziemy grali w lidze.
• Wyniki sparingów napawają optymizmem. Szczególnie przekonywujące zwycięstwo z solidna Admirą Wacker.
– Nie ma co na to patrzeć, bo granie meczów towarzyskich, a granie ligi to dwie zupełnie różne sprawy. Dobrze, że rozgrywki zaczynają się już za tydzień, bo nie trzeba będzie długo czekać na poważne granie.
• Jak obecnie czuje się pan pod względem fizycznym? To jest już taka top forma czy dopiero będzie pan odzyskiwał świeżość?
– Myślę, że jesteśmy dobrze przygotowani do rozgrywek i już od pierwszego meczu ta forma będzie na najwyższym poziomie. Ja czuję się dobrze, ale wszystko zweryfikuje liga.
• Od poniedziałku rusza akcja kryptonim „Zawisza”. Teoretycznie to dla was wymarzony rywal na inaugurację rundy jesienniej. Czerwona latarnia...
– Myślę, że nie ma co zagłębiać się w tabelę. Zawisza zimą bardzo się zmienił, dołączyło do niej kilku nowych zawodników, dlatego tak naprawdę nie wiemy za bardzo, czego spodziewać się po tym zespole. Na pewno pojedziemy tam jednak po trzy punkty. Tym bardziej, że ewentualne zwycięstwo pozwoli nam jeszcze mocniej odskoczyć od strefy spadkowej.
• Zawisza się zmienił, ale raczej nie na plus. Odszedł Michał Masłowski i kilku innych graczy, mających wyższe pensje. Wróble ćwierkają, że prezes Radosław Osuch powoli szykuje się już do rywalizacji w pierwszej lidze. W Łęcznej sytuacja jest zupełnie odmienna. Dołączyło do was kilku nowych zawodników, a ostatnio pojawił się nawet wymarzony napastnik, który już w sparingowym debiucie ustrzelił dublet.
– To na pewno ciekawy chłopak, ale nie wiemy jeszcze, czy z nami zostanie. Dobrze byłoby mieć w składzie zawodnika, który gwarantuje kilkanaście bramek w sezonie. Z kimś takim łatwiej byłoby o realizację celu, jakim jest dla nas miejsce w grupie mistrzowskiej.
• „Przegląd Sportowy” porównywał ostatnio waszą taktykę do Barcelony. Wzorujecie się na Hiszpanach?
– Porównywać nie ma co, ale staramy się uczyć od najlepszych. W Turcji ćwiczyliśmy różne schematy, długie utrzymywanie się przy piłce także, ale nie zapominaliśmy też o szybkich atakach. Chcemy być przygotowani na każdą ewentualność.