(fot. Maciej Kaczanowski)
Górnik drugi sezon z rzędu przerwę w rozgrywkach spędzi w strefie spadkowej. W zeszłym sezonie zielono-czarni plasowali się na ostatniej lokacie w Lotto Ekstraklasie, a w tym roku zimę spędzą na 17 miejscu o szczebel niżej. Dlatego w Łęcznej muszą zrobić wszystko by wiosną wydostać się ze strefy spadkowej
Po spadku z ekstraklasy w Łęcznej doszło do prawdziwej rewolucji. Drużynę opuściła większość zawodników, która znalazła miejsca w innych zespołach Lotto Ekstraklasy. Najlepszy strzelec Bartosz Śpiączka trafił do Bruk Bet Termaliki Nieciecza, Szymon Drewniak i Javi Martinez zakotwiczyli w Cracovii, Grzegorz Piesio w Arce Gdynia, a Adam Dźwigała trafił do Wisły Płock. Z kolei grę za granicą wybrali m.in. Gerson i Piotr Grzelczak.
Najpierw z ławką trenerską pożegnał się Franciszek Smuda, a potem fotel prezesa opuścił Artur Kapelko. W jego miejsce na czele klubu stanął Veljko Nikitović i od razu zaczął budowę nowej drużyny, która według jego wizji miała opierać się na kilku doświadczonych graczach i zdolnej młodzieży. A wszystkie „klocki” miał poukładać Tomasz Kafarski, trener, który w przeszłości prowadził Lechię Gdańsk.
Kibice przed sezonem mieli spore obawy jak kompletnie przebudowany zespół poradzi sobie w I lidze. Jednak już w drugiej kolejce łęcznianie pokonali u siebie 2:1 aspirujące do awansu Zagłębie Sosnowiec. Potem drużyna grała jednak słabo. Na kolejną wygraną sympatykom Górnika przyszło poczekać do 9 września, kiedy do Łęcznej zawitało Podbeskidzie Bielsko-Biała. Mecz nie był porywający, ale gol Patryka Szysza w 83 minucie zapewnił łęcznianom drugą wygraną w rundzie. Zwycięstwo dodało zawodnikom wiary i tydzień później Górnik wygrał w Chorzowie z Ruchem, a następnie pokonał u siebie 1:0 GKS Tychy prowadzony przez Jurija Szatałowa. Serii trzech wygranych meczów z rzędu zielono-czarni nie mieli od ponad dwóch lat i wydawało się, że zespół złapał wiatr w żagle.
Niestety, była to ostatnia wygrana Grzegorza Bonina i spółki w tym roku. W kolejnych siedmiu meczach łęcznianie nie wygrali ani razu notując trzy remisy i cztery porażki. Po przegranej z GKS Katowice zadecydowano, że z zespołem pożegna się Tomasz Kafarski. Jego miejsce na dwa ostatnie mecze zajął były gracz Górnika, legenda klubu – Sławomir Nazaruk. Górnik pod jego wodzą uległ najpierw Odrze Opole 0:3, a na zakończenie roku zremisował 2:2 z Zagłębiem Sosnowiec na jego terenie, choć mógł to spotkanie wygrać.
Remis w Sosnowcu jest światełkiem w tunelu, ale widać jak na dłoni, że drużyna potrzebuje wzmocnień. Priorytetem powinno być pozyskanie doświadczonego i skutecznego napastnika. Co prawda w kadrze jest Przemysław Pitry, ale jesienią z gry wyeliminowała go kontuzja. Ciężar zdobywania goli spadł więc na Patryka Szysza (sześć trafień, z czego jednak aż cztery z rzutów karnych) i Grzegorza Bonina (trzy bramki). Kapitan Górnika w wielu meczach ciężko harował, by jego zespół stwarzał okazje do zdobywania goli, ale brakowało w polu karnym kogoś kto zamknie jego dośrodkowanie. Dlatego warto, żeby wiosną w drużynie pojawił się ktoś kto zdobędzie kilka bramek i pomoże Górnikowi utrzymać się na zapleczu ekstraklasy.