W ostatnich latach to już tradycja. Avia nie potrafi wygrać w pierwszym meczu nowego sezonu. Ostatni raz ta sztuka udała się w 2016 roku, kiedy żółto-niebiescy pokonali na wyjeździe Podhale Nowy Targ. W sobotę na dzień dobry w sezonie 2021/2022 próbowali się przełamać, ale po kuriozalnej bramce przegrali ze Stalą Stalowa Wola 0:1.
Początek spotkania należał do „Stalówki”. W 13 minucie David Hascak nieznacznie się pomylił. A kilka chwil później jeszcze bliżej powodzenia był Szymon Jopek.
Po jego strzale piłka wylądowała na spojeniu słupka z poprzeczką. Później do głosu zaczęła dochodzić także drużyna ze Świdnika. Było parę stałych fragmentów gry, które nie przyniosły jednak gola. A do tego jedna kontrowersja, bo gospodarze domagali się odgwizdania rzutu karnego po faulu na Dominiku Maludze. Sędzia był jednak innego zdania i nakazał grać dalej. Ostatecznie do przerwy było 0:0.
Niestety, na drugą połowę nie wyszedł już Maluga, który ma problemy z plecami i nie mógł kontynuować gry. A w 53 minucie rywale objęli prowadzenie. I to w niecodziennych okolicznościach. Z rzutu wolnego strzelał Kamil Radulj, a fatalnie zachował się Andrzej Sobieszczyk. Wydawało się, że bez problemów złapie piłkę, a tymczasem wpadła w kozioł i jakimś cudem między nogami bramkarz Avii wrzucił sobie futbolówkę do bramki.
Po takim ciosie podopieczni Łukasza Mierzejewskiego mogli się szybko podnieść. Łukasz Najda „złamał” akcję do środka i znalazł się sam przed golkiperem Stali. Zdecydował się na strzał w krótki róg, ale górą w tym pojedynku był jednak Mikołaj Smyłek. Gospodarze zaczęli dominować, częściej utrzymywali się przy piłce, ale mieli problem ze stwarzaniem dogodnych sytuacji. Dopiero w 90 minucie nieźle z rzutu wolnego strzelał Tomasz Zając. Bramkarz gości znowu bezbłędnie wykonał jednak swoją robotę. I dzięki temu zespół ze Stalowej Woli mógł cieszyć się ze zdobycia trzech punktów.
– Szkoda tego meczu. Wiedzieliśmy, że ostatnio nie idzie nam na inaugurację. Dlatego liczyliśmy na przełamanie. Mecz nie był zły, uważam, że byliśmy stroną przeważającą i nie pozwalaliśmy przeciwnikowi na zbyt wiele. Niestety, po indywidualnym błędzie bramkarza straciliśmy gola i przegraliśmy. To kolejny nieudany początek. Jestem jednak dobrej myśli, bo pokazaliśmy charakter. Czasami tak jest, że przeciwnik nie ma zbyt wielu okazji, a wygrywa. My też mieliśmy kilka szans, ale nie potrafiliśmy ich zamienić na bramki. Czekamy na kolejny mecz, będziemy chcieli osiągnąć dużo lepszy wynik – zapewnia Łukasz Mierzejewski.
Jego podopieczni za tydzień pojadą do Sandomierza na spotkanie z tamtejszą Wisłą (niedziela, godz. 17). A szkoleniowiec powinien mieć już do dyspozycji szerszą kadrę niż na inaugurację.
Avia Świdnik – Stal Stalowa Wola 0:1 (0:0)
Bramka: Radulj (53).
Avia: Sobieszczyk – Góralski, Kursa, Mykytyn, Świech, Maluga (46 Najda), Uliczny, Dobrzyński (71 Kompanicki), Zając, Poleszak (90 Sprawka), Białek (81 Oziemczuk).
Stal: Smyłek – Cukrowski, Persak, Korolski (66 Pietrzyk), Olszewski, Duda, Hascak (46 Radulj), Jopek, Stępniowski (66 Lebioda), Drobot (88 Zięba), Żelisko.
Żółte kartki: Kursa, Dobrzyński – Korolski, Pietrzyk, Duda, Stępniowski, Drobot.
Sędziował: Daniel Detka (Kielce).