Po serii trzech zwycięstw z rzędu Avia trochę spuściła z tonu. W trzech kolejnych spotkaniach udało się wywalczyć tylko dwa „oczka”. Są jednak powody do zadowolenia, bo udało się przełamać niechlubną serię. Świdniczanie w sobotę przegrywali z Czarnymi Połaniec 0:1, ale po raz pierwszy w tym sezonie byli w stanie wrócić do gry
Do tej pory, jeżeli żółto-niebiescy jako pierwsi nie pakowali piłki do siatki, to nie zdobywali punktów. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że kibice w Świdniku z dużym niepokojem oczekiwali na końcowe fragmenty meczów. Trudno się dziwić, bo nie raz rywale strzelali w tym czasie ważne gole.
W starciu z obecnym liderem tabeli – Podhalem Nowy Targ Wojciech Białek i spółka prowadzili już nawet 2:0. Taki wynik utrzymywał się do 85 minuty. Niestety, goście zdołali jeszcze zdobyć dwa gole i zabrać do domu jedno „oczko”. Końcówki meczów jeszcze kilka razy nie układały się po myśli świdniczan. Tak było w ósmej serii gier. Wiślanie Jaśkowice trafienie na 2:1 zaliczyli w... 90 minucie.
W derbach z Podlasiem podopieczni Tomasza Bednaruka długo prowadzili, ale w 89 minucie Jakub Syryjczyk trafił na 1:1. I takim wynikiem zakończyły się zawody. Tydzień później mimo gry w dziesiątkę przez całą drugą połowę Avia utrzymywała bezbramkowy rezultat w Puławach. Znowu przyszła jednak 89 minuta i po samobójczym golu Adriana Wójcickiego to Wisła zgarnęła pełną pulę.
W sobotę wreszcie było odwrotnie i to gospodarze wydarli przeciwnikowi cenny punkt po bramce Mateusza Wołosa. Oczywiście, przed pierwszym gwizdkiem oczekiwania były inne.
– Też liczyliśmy na wygraną. Mimo wszystko trzeba szanować końcowy rezultat. Do tej pory mieliśmy duży problem, żeby po stracie gola przynajmniej zremisować. W końcu się udało. Walczyliśmy do końca, a drużyna pokazała charakter i wielkie serce do gry – mówi Tomasz Bednaruk, szkoleniowiec żółto-niebieskich. – To nie było też tak, że szczęśliwie doprowadziliśmy do wyrównania. Przeprowadziliśmy sporo fajnych akcji, zwłaszcza skrzydłami. Dwa razy trafiliśmy w słupek i zmarnowaliśmy kilka innych, dogodnych okazji. Ambitnie dążyliśmy do zmiany wyniku. Pewnie niejedna drużyna już by się poddała. U nas nikt nie spuścił głowy i potrafiliśmy się podnieść. Brawa dla chłopaków – dodaje opiekun Avii.
Na dwie kolejki przed zakończeniem rundy jesiennej żółto-niebiescy zajmują dziewiąte miejsce. Mają przed sobą mecze z Hutnikiem Kraków (wyjazd) i Sokołem Sieniawa (dom). Pierwszy zostanie rozegrany dzisiaj o godz. 13 na boisku rywali. Beniaminek niedawno przegrał dwa razy z rzędu: z Podhalem (0:1) i Wólczanką (1:5), ale dobrze zareagował na te wyniki. Pokonał Wiślan Jaśkowice aż 8:2, a ostatnio zremisował na wyjeździe z Orlętami Spomlek 0:0. Hutnik rzadko traci punkty u siebie. Do tej pory w Krakowie potrafiły wygrać jedynie: Wisła Puławy i Podhale. A remis wywalczyła tam Stal Rzeszów.