Niecodzienny przebieg miał mecz w Łagowie. Stal Kraśnik w spotkaniu z tamtejszym ŁKS cztery razy pakowała piłkę do siatki. Co ciekawe, uznany został tylko jeden gol niebiesko-żółtych. W efekcie, drużyna Marcina Wróbla zabrała do domu jeden punkt, a nie trzy.
Kraśniczanie podobnie, jak w środowym meczu z KS Wiązownica ponownie wyszli na prowadzenie. Tym razem już w siódmej minucie w polu karnym gospodarzy zrobiło się małe zamieszanie, a w odpowiednim miejscu znalazł się Kamil Bartoś, który wpakował piłkę do siatki.
Niedługo później wydawało się, że beniaminek wpadł w spore tarapaty. Kamil Łokieć dobrze dośrodkował na dalszy słupek, gdzie akcję celnym strzałem głową zamknął Ernest Skrzyński. Sędziowie uznali jednak, że w tej sytuacji zawodnik niebiesko-żółtych był na pozycji spalonej. W efekcie, ciągle było tylko 0:1.
Niestety, goście długo z prowadzenia się nie cieszyli, bo po stracie w środku pola już w 29 minucie wystarczyło jedno podanie do przodu, żeby swoje możliwości pokazał Amarildo Balotelli. Brazylijczyk dostał piłkę w pole karne od Miłosza Gierczaka i długo się nie namyślał tylko od razu uderzył do siatki po długim rogu.
Kolejne fragmenty? Dobre i groźne akcje zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Balotelli przegrał drugi pojedynek z bramkarzem rywali Jakubem Borusińskim. Niewiele do szczęścia zabrakło także Dawidowi Szałasowi. Jego próbę udało się wybić gościom sprzed linii bramkowej.
Swoje sytuacje mieli też piłkarze trenera Wróbla. Dość powiedzieć, że jeszcze dwa razy z powodu pozycji spalonych bramki Stali nie zostały uznane. Sporo kontrowersji było zwłaszcza w końcówce zawodów. Najpierw wydawało się, że bramkarz ŁKS staranował w swojej szesnastce jednego z przeciwników. Zamiast karnego była jednak żółta kartka dla ławki kraśniczan, która ostro protestowała. A kilka chwil później Bartosz Dyszy z bliska umieścił piłkę w siatce, ale boczny arbiter podniósł chorągiewkę i tego gola nie uznał.
Ostatnie minuty dostarczyły jednak sporej dawki emocji. Jedni i drudzy nie byli zadowoleni z remisu i zaciekle atakowali do ostatnich sekund. Ostatecznie drużyny dopisały jednak do swoich kont po „oczku”. Dla Krystiana Michalaka i jego kolegów to nie jest wcale zły wynik. Tym bardziej, że rywale jedyny mecz w tym roku przegrali ponad miesiąc temu.
Teraz przed ekipą z Kraśnika dwa bardzo trudne mecze. W środę z liderem, czyli Wisłą Puławy, a w kolejny weekend z drugim Sokołem Sieniawa.
ŁKS Łagów – Stal Kraśnik 1:1 (1:1)
Bramki: Balotelli (29) – Bartoś (7).
ŁKS: Michalski – Borowiak (51 Grzela), Wilk (51 Krzeszowski), Ślefarski, F. Rogoziński (51 Kolasa), Szałas (73 Kapsa), Rogala, Mydlarz, Gierczak (73 Biesiada), Imiela, Amarildo.
Stal: Borusiński – Łokieć, Gajewski, Dyszy, Michalak, Czelej (75 Popiołek), Skrzyński (75 Cygan), Bartoś (90 Chudyba), Woźniak (64 Zawierucha), Wolski.
Żółte kartki: Wilk, Gierczak, Kapsa, Ślefarski – Skrzyński, Łokieć.
Sędziował: Grzegorz Jabłoński (Kraków).