

Rozmowa z Łukaszem Jankowskim, trenerem Świdniczanki Świdnik

- Jak pan ocenia mecz z Chełmianką? Na boisku na pewno nie było widać, że grają ze sobą: kandydat do awansu i ostatni zespół w tabeli...
– Uważam, że remis jest zasłużony, mogliśmy się nawet pokusić o coś więcej. To my byliśmy bliżej. Wiedzieliśmy, gdzie jest Chełmianka w tabeli i że będzie chciała narzucić swój styl gry. Tak naprawdę te pierwsze 10 minut było dla nas najtrudniejsze i nie ustrzegliśmy się błędu, który zakończył się rzutem karnym. Jedenastka? Ja nie widziałem tej sytuacji dokładnie, ale wiem, że daliśmy pretekst do tego, żeby karnego gwizdnąć. Zawodnik wychodził z pola karnego i nie trzeba było nic dokładać, żeby piłkę wybić, bo zawodnik sam by wyszedł z szesnastki. Uczulam na to, żebyśmy nawet przed polem karnym nie robili takich sytuacji. Natomiast dobrze zareagowaliśmy. Zaczęliśmy bardziej kontrolować sytuację. Uważam, że w pierwszej połowie dobrze graliśmy piłką, ale nie było sytuacji bramkowej, dopiero strzał w ostatniej minucie.
- Mocno rozpoczęliście drugą połowę...
– Wyszliśmy na drugą część spotkania z bojowym nastawieniem, zepchnęliśmy rywali do obrony, było coraz więcej strzałów, rzutów wolnych. Z tych okazji można było wyciągnąć więcej, trzeba być bardziej skutecznym. Tej skuteczności brakuje nam praktycznie od początku sezonu. To jest klucz, żeby punktować za trzy. Chłopaki pokazali jednak ducha walki, sporo odwagi i gratuluję im bardzo dobrego meczu, zakończonego remisem, ale jak nie można wygrać, to trzeba zremisować.
- Co pan powiedział drużynie w przerwie?
– Mówiłem to przed meczem i w przerwie tylko przypomniałem zawodnikom, że chociaż gramy z jednym z kandydatów do awansu, to nie mamy się czego obawiać i możemy narzucić swoje warunki. Trzeba być tylko bardziej zdeterminowanym, bo jesteśmy w stanie kontrolować spotkanie dłużej utrzymując się przy piłce. Uważam, że druga połowa pokazała, że mieliśmy lepszy pomysł na grę. Zepchnęliśmy Chełmiankę do długich wybić, dzięki temu mogliśmy stwarzać sytuacje. Chcieliśmy pokazać, że jesteśmy w grze o zwycięstwo i że w każdym meczu będziemy walczyć. Daję słowo, że nie spuścimy głów, zawsze będziemy walczyć. Do tej pory, w siedmiu kolejkach graliśmy, jak równy z równymz każdym, a brakuje tylko punktów.
- Po siedmiu kolejkach macie na koncie: trzy remisy i cztery porażki. Spodziewaliście się, że będzie lepiej?
– Przed sezonem zakładaliśmy różne scenariusze, chociażby, że może być ciężko zwłaszcza na wyjazdach, bo mamy młody zespół. Do tej pory ja jako trener i zawodnicy, jesteśmy bardzo źli na naszą dotychczasową zdobycz. Nie na sposób gry, styl, tylko na to, że czegoś brakuje, żeby przełamywać mecze na naszą korzyść. W żadnym spotkaniu nie czuliśmy się gorsi od przeciwników. Nawet przeciwko Chełmiance, jak były remisy, to uważam, że to były remisy ze wskazaniem na nas. Mam nadzieję, że będzie to widać w kolejnych tygodniach. Chłopaki chcą się wypromować, cieszy mnie, że mamy bardzo rozwojową drużynę. Mamy najmłodszą średnią wieku, może poza drużynami rezerw: Korony, Cracovii i Wisły. Analizując poprzednie mecze wychodziliśmy ze średnią podstawowej jedenastki, która miała około 22 lat, a przeciwnicy 26-27 lat. Chcemy stawiać na tych chłopaków, żeby się rozwijali, żeby się wypromowali i żeby grali wyżej. Miejmy nadzieję, że i my podniesiemy się w tabeli. Cały czas budujemy ten zespół.
- A jakieś dodatkowe ruchy kadrowe są jeszcze możliwe?
– Myślę, że nie. Zamykamy kadrę, ale musimy ją ustabilizować. Wszyscy dostaną szansę. W lecie wybieraliśmy piłkarzy z naprawdę dużej liczby testowanych, dlatego chcemy, żeby każdy miał okazję się pokazać. Dopiero po rundzie jesiennej wszystko przeanalizujemy i ocenimy, gdzie będziemy potrzebowali wzmocnień albo większej rywalizacji, żeby być jeszcze lepszą drużyną.
