Motor w sobotę zanotował ósme zwycięstwo z rzędu. Tym razem lublinianie ograli Hutnika Kraków 2:0. Jak spotkanie oceniają trenerzy obu zespołów?
Leszek Janiczak (Hutnik Kraków)
– Przyjemnie grać na takim stadionie, przy tak licznej, jak na warunki trzecioligowe publiczności. Nasi kibice także dostosowali się do panującej atmosfery. Naprawdę fajnie to wszystko wyglądało. Myślę, że dostosowali się także piłkarze obu drużyn, bo uważam, że mecz był ciekawy dla kibiców. Rozegraliśmy dobre spotkanie, ale bardzo brakowało nam skuteczności. Często byliśmy w polu karnym i oddaliśmy sporo strzałów, ale nie mogły one znaleźć drogi do siatki. Szkoda, że pierwsza bramka padła po kontrowersyjnym rzucie karnym. Ten gol trochę ustawił mecz w innym kierunku. Z drugiej strony, po przerwie była podobna sytuacja, gdy wszyscy przysnęli i Radwanek zdążył przed obrońcą. Zawodnik powiedział mi w szatni, że był bezwzględnie trącony, więc szkoda, że takiego karnego nie było w drugą stronę. Wtedy mielibyśmy wynik 1:1 i pewnie o wszystkim zdecydowałaby końcówka. Cóż, po tym kontrowersyjnym stałym fragmencie pozostaje mi niesmak, ale gratuluje gospodarzom. Chciałem zaznaczyć, że grało u nas siedmiu młodzieżowców i to jest budujące, bo każdy taki mecz jest dla nich dodatkowym doświadczeniem. Oni się rozwijają i na pewno będą lepszymi zawodnikami z każdym takim spotkaniem.
Robert Góralczyk (Motor Lublin)
– Wygraliśmy bardzo trudny mecz z bardzo trudnym przeciwnikiem, który ciągle jest zaliczany do ścisłej czołówki. Od pierwszych minut spotkanie było trudne, później sytuacja, o której wspomniał trener gości. Nie chce jej oceniać ze swojej perspektywy. W każdym razie strzeliliśmy bramkę. Później przeciwnicy znajdowali się w polu karnym i oddawali strzały, ale potrafiliśmy to wszystko wybronić. W drugiej połowie znowu były trudne momenty i przynajmniej na niektórych pozycjach widać było chwile fizycznej słabości. Jednak ogólnym charakterem zespołu, determinacją i zaangażowaniem udało się to wszystko przetrwać i zdobyć drugą bramkę po ładnej, indywidualnej akcji i przytomnym wykończeniu Mateusza Majewskiego. Później były jeszcze jakieś sytuacje, ale wiadomo, że to wynikało z przebiegu meczu. Jeszcze raz trzeba podkreślić, że mecz był bardzo trudny i przeciwnik bardzo mocno dał nam się we znaki. Osiem meczów za nami i tak jak powiedziałem w szatni drużynie – te osiem meczów w różnym tego słowa znaczeniu przygotowało nas do pięciu kolejnych, które odbędą się teraz w cyklu niedziela – środa – niedziela – środa – sobota, co nie będzie łatwe. Ale jest grupa zawodników, która ten cykl przeszła i wszyscy są gotowi do rywalizacji w kolejnych spotkaniach. Cieszymy się i mamy radosne święta. Przy okazji chciałem złożyć życzenia świąteczne kibicom, którzy tak licznie i kulturalnie nas wspierali. Wesołych świąt, smacznego jajka i mokrego dyngusa. Widzimy się na Arenie znowu 1 maja, w świąteczną środę, a na razie przed nami mecz w Sieniawie.