Rozmowa z Radosławem Kursą, piłkarzem Motoru Lublin
- W ostatnim sparingu przed ligą przegraliście z Siarką Tarnobrzeg aż 1:6. Trzeba się martwić, czy nic wielkiego się jednak nie stało, bo to tylko mecz kontrolny?
– Szczerze mówiąc przed spotkaniem z Siarką trener przeprowadził naprawdę morderczy trening. Podobnie było też przed naszym wyjazdem do Warszawy na sparing z Polonią. W niektórych momentach rzeczywiście w naszej grze było sporo chaosu. Może brakowało też trochę sił, ale szczerze mówiąc po 25 minutach, to my powinniśmy prowadzić 3:1. Mieliśmy swoje sytuacje, których nie udało się wykorzystać. Nie robiłbym też wielkiej tragedii z tej porażki. Rywale jednak są od nas ligę wyżej, a Motor jest budowany praktycznie od nowa. Mamy paru chłopaków, którzy występują na nowych dla siebie pozycjach i potrzeba trochę czasu zanim wszystko zacznie funkcjonować tak, jak należy.
- W sumie w sparingach zanotowaliście trzy zwycięstwa i trzy porażki...
– Wyniki nie są najważniejsze. Uczyliśmy się nowych schematów, ciężko trenowaliśmy, a w międzyczasie dochodzili do nas nowi piłkarze. Ostatni dołączył Kamil Cholerzyński, który ma mieć bardzo ważną rolę w środku pola. Musimy wszystko dokładnie poukładać, ale nie da się tego zrobić z dnia na dzień. Myślę, że czas będzie pracował na naszą korzyść.
- Jakie są cele Motoru na rundę wiosenną?
– Każde trzy punkty będą dla nas bardzo ważne. Bez względu na to, czy wygramy z Cosmosem Nowotaniec, czy Stalą Rzeszów dostaniemy za te spotkania trzy „oczka”. Chcemy wywalczyć, jak najwięcej punktów i być, jak najwyżej w tabeli. Wiadomo, że każda seria zwycięstw będzie budowała morale w drużynie. Liczymy też, że uda się wywalczyć Puchar Polski.
- Co jest w tym momencie waszym największym problemem? Po meczu z Siarką trener Marcin Sasal narzekał na organizację gry w środkowej strefie boiska...
– Nie ma co ukrywać, że grając z tymi mocniejszymi rywalami, jak Siarka, czy Polonia to nie my byliśmy częściej przy piłce. W lidze sytuacja będzie wyglądała inaczej i to my przez większość meczu będziemy w ataku pozycyjnym. Dlatego musimy lepiej radzić sobie z utrzymaniem piłki. Trzeba też wyeliminować głupie straty, bo po nich dajemy rywalom okazję do kontr.
- Docierają do was jakieś wieści z Oświęcimia? Podobno sobotni mecz może nie dojść do skutku...
– Tak właśnie słyszeliśmy. Boisko Soły nie jest w najlepszym stanie i według tamtejszych działaczy na dzień dzisiejszy murawa nie nadaje się do gry. My jednak przygotowujemy się normalnie do tego spotkania. Mogę chyba powiedzieć za całą szatnię, że mamy już dość sztucznej murawy i chcielibyśmy zgodnie z planem rozpocząć ligę. A co z tego wyjdzie przekonamy się w najbliższych dniach.
>>>
Zobacz także: