Paweł Miesiąc ma pretensje do sędziego o wykluczenie w XI biegu, które zdecydowało o porażce Speed Car Motoru Lublin ze Startem Gniezno w finale
Niedziela miała być wielkim świętem lubelskiego speedwaya, ale dobre nastroje sportowcom, trenerowi, działaczom i kibicom Speed Car Motoru popsuli żużlowcy Startu Gniezno i sędzia Wojciech Grodzki, który podjął kilka kontrowersyjnych decyzji. Najpoważniejsze konsekwencje miała jego opinia na temat wydarzeń w XI biegu.
W barwach Motoru jechali najlepiej punktujący dotychczas Daniel Jeleniewski i Paweł Miesiąc. Lublinianie wyszli spod taśmy na 5:1, ale wówczas upadł popularny „Jeleń”. Powtórka w okrojonym składzie była szansą dla gospodarzy. Nie wykorzystali jej jednak, bo znów najszybszy okazał się Miesiąc, który jechał po zwycięstwo, ale na ostatnim łuku po ostrym ataku Olivera Berntzona, upadł. Sędzia podjął kontrowersyjną decyzję o wykluczeniu Miesiąca i utrzymaniu wyniku z toru, choć równie dobrze mógł ukarać zawodnika z Gniezna. Po meczu żużlowiec Motoru nie ukrywał wściekłości.
– Wiadomo, że był kontakt. On nie popuścił i ja nie popuściłem. Wjechał we mnie – ja byłem przed nim. Co miałem zrobić? Powiózł mnie. Moje zdanie jest takie, że nie powinno być tak, jak było. Tu decyduje sędzia, nie będę się kłócił – powiedział Sportowym Faktom Miesiąc, który miał problemy także w kolejnym biegu.
– Marcin Nowak na prostej tak wjechał w bandę, że jakbym nie zamknął gazu, to wylądowałbym na trybunach. Muszę przewrócić się czy zabić, by ktoś dostał ostrzeżenie lub był wykluczony? Tak nie powinno być – stwierdził zawodnik.
Gdyby wykluczony został Berntzon, a Miesiąc wygrał kolejną powtórkę, różnica między oboma zespołami zmalałaby do pięciu punktów. Po decyzji sędziego wzrosła jednak do 11 pkt, co właściwie ustawiło spotkanie. Tym bardziej, że Miesiąc i Jeleniewski w kolejnych biegach odczuwali skutki upadków. Ostatecznie Start zwyciężył 53:36 i zapewnił sobie awans do pierwszej ligi.
– Nie udało się utrzymać przewagi z Lublina, ale pojedynek był zacięty. Myślę, że na wstępie trzeba pogratulować gospodarzom, bo spotkanie było bardzo dobre i wyrównane. Najlepszym dowodem na to stwierdzenie jest to, że losy awansu ważyły się w ostatnich wyścigach – ocenił trener Motoru Dariusz Śledź w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Lublinianie będą mieli jeszcze jedną szansę na wywalczenie promocji. O ostatnie miejsce w pierwszej lidze powalczą w barażu ze Stalą Rzeszów. Pierwszy mecz odbędzie się 1 października w stolicy województwa Podkarpackiego. Rewanż tydzień później w Lublinie.