

Po pięciu rozegranych meczach Motor Lublin ma na koncie tylko pięć punktów. Oczekiwania były zdecydowanie większe. Żółto-biało-niebiescy mają sporo problemów w defensywie, ale okazuje się, że nie będą próbowali ich rozwiązać kolejnymi transferami.

Kontuzje nie ułatwiają pracy trenerowi Mateuszowi Stolarskiemu. Z powodu urazów z gry wypadli środkowi obrońcy: Marek Bartos oraz Arkadiusz Najemski. W tej sytuacji podstawową parę stoperów tworzą: Herve Matthys oraz Bright Ede. W odwodzie pozostaje jedynie pozyskany w lecie z rezerw Holstein Kiel Paskal Meyer.
O tym, że raczej niewiele będzie się działo w klubie z Lublina w ostatnich dniach okienka transferowego opowiedział Paweł Golański. Dyrektor sportowy Motoru był gościem programu „Ekstraklasa po godzinach” na antenie Canal+ Sport.
– Nigdy nie możemy wykluczać, że cos się wydarzy. Na tą chwilę to, co sobie zaplanowaliśmy zostało zrealizowane w stu procentach. Nie ma tak, że wpadamy w panikę. Zdajemy sobie sprawę, ile mamy punktów, co trzeba zrobić, żeby się poprawić, ale nie ma mowy o panicznych ruchach, że trzeba wzmocnić zespół. Na każdej pozycji mamy po dwóch zawodników do rywalizacji. Na tą chwilę mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że kadra jest zamknięta. Chyba, że coś się wydarzy: transfer wychodzący czy jakaś kontuzja – tłumaczył Paweł Golański podczas programu „Ekstraklasa po godzinach”.
W temacie transferu wychodzącego, ciągle w grę wchodzi sprzedaż Brighta Ede. Chociaż ostatnio w mediach nie jest już tak głośno o przenosinach nastolatka do Chelsea. Wcześniej pojawiały się głosy, że były zawodnik Zagłębia Lubin może kosztować nawet 11 milionów euro. Ostatnio mówiło się o kwocie 8,5 miliona.
– O kwotach na pewno nie będziemy mówić, bo to nie byłoby zbyt eleganckie i fair wobec klubów, które rzeczywiście interesowały się Brightem. Były rozmowy i one ciągle są prowadzone. To piłkarz z ogromnym potencjałem, wiemy też, że popełnia błędy, nikt nie będzie zakłamywał rzeczywistości. Nie będzie Brighta tłumaczył, on sam zdaje sobie z tego sprawę. My wszyscy w klubie jesteśmy jednak od tego, żeby młodemu piłkarzowi pomagać – wyjaśniał dyrektor Golański
