

Rozmowa z Adrianną Górną, skrzydłową PGE MKS El-Volt Lublin

- Jakie są wnioski po zagranicznych turniejach w wykonaniu PGE MKS El-Volt Lublin?
– Granie na Węgrzech i Rumunii dało nam dużo dobrego. Konfrontacje z mocnymi zespołami dają nam więcej niż kolejne mecze z zespołami znanymi z Orlen Superligi. Te porażki na pewno sporo nas nauczą.
- Jak przebiega proces aklimatyzacji w Lublinie?
– Czuję się tu bardzo dobrze. Fajna drużyna, osoby oraz miasto. Jestem osobą, która stara się przekazywać dobrą energię innym osobom. Mam wrażenie, ze dostaję ją też od innych. Cieszę się z tej zmiany.
- W pani przypadku w ogóle można mówić o procesie aklimatyzacji? Przecież większość dziewczyn dobrze zna pani chociażby ze zgrupowań reprezentacji Polski.
– To prawda. Inaczej jest jednak, kiedy wchodzi się do nowego zespołu i poznaje się koleżanki w ciężkich momentach. Niektóre więc odkryłam na nowo. Są też zawodniczki z zagranicy, które mają rewelacyjną energię.
- Co zaskoczyło panią w treningach prowadzonych przez Pawła Tetelewskiego?
– Każda jednostka treningowa jest zaplanowana co do minuty. Wszystko jest robione z głową, a ja czuję, że się rozwijam. Nawet w momentach, kiedy było ciężko, to wiedziałam, że ma być ciężko.
- W sobotę rozpoczynacie oficjalnie sezon meczem o Superpuchar Polski. Rywalem będzie dobrze pani znany KGHM MKS Zagłębie Lubin.
– Byłam tam przez osiem sezonów. Teraz jestem w Lublinie i zrobię wszystko, aby Superpuchar przyjechał do Lublina. Sentyment do Lubina jest, bo tam stawiałam swoje pierwsze kroki. To w momencie meczu zostawia się jednak zupełnie z boku.
- Obie drużyny mocno zmieniły swoje składy...
– Zagłębie przeprowadziło sporo zmian. Będziemy jednak dobrze przygotowane do tego meczu. Jestem ciekawa tego spotkania. Wiem, że jesteśmy dobrym zespołem i zwyciężymy.
- Z Zagłębiem zagracie też w decydującej rundzie kwalifikacyjnej Ligi Europejskiej. Co pani pomyślała sobie, kiedy wylosowano ekipę z Lubina?
– Wszechświat mnie sprawdza, czy jestem gotowa na taką rywalizację. A tak na serio, to powiedziałam, że to nuda. Czekałam na coś nowego.
- Obawia się pani przyjęcia przez kibiców w Lubinie?
– Jestem pewna, że nie mam się czego obawiać. Nawet jak odchodziłam, to po ostatnim meczu miałam ciepłe pożegnanie i czułam, że będą mnie miło wspominać. To są jednak ludzie i ręki nie dam sobie odciąć.
