W marcu 1918 roku Lublin znajdował się pod zaborem austriackim. Jedną z głównych gazet w mieście był Głos Lubelski, czyli pismo lubelskiej Narodowej Demokracji. Dziennik reklamował się jako „największe, najpoczytniejsze i najtańsze z pism prowincyonalnych w Królestwie Polskim”. O czym pisali dziennikarze?
Narodowe nastroje można było wyczuć w linii ideowej gazety. „Popierajmy handel i przemysł polski” - to jedna z sentencji umieszczonych na łamach Głosu. „Duch narodu żyje. Naród, który ma odwagę stanąć na wysokości swojego zadania jest niezwyciężony” pisali w wydaniu z 14 marca.
Dziennikarze angażowali się we wspieranie Polaków mieszkających na Kresach. Opublikowali listę instytucji i osób, które złożyły na ten cel ofiary. „Związek Gorzelników złożył 5 tysięcy koron, jego pracownicy 175. Zygmunt Wierzbicki z Horodła wpłacił 100 koron na działanie Straży Kresowej” - czytamy.
Właściciel baru kontra kuchmistrze
Lublinianie zmagali się ze swoimi problemami, walczyli między innymi o poprawę warunków pracy. Zrzeszenie kelnerów i kuchmistrzów „wystąpiło z szeregiem żądań dążących do podniesienia poczucia godności ludzkiej”.
„Zarząd związku załatwił zatarg z przedstawicielami właścicieli i uzyskał cały szereg zatwierdzonych i zaakceptowanych reform. Umowa miała być przez obie strony solennie przestrzegana. Tymczasem właściciel baru przy ulicy Kapucyńskiej p. Piotrowski wyłamał się z nakazu zrzeszenia właścicieli restauracyi, cukierni i kwiaciarni i zlekceważył najżywotniejsze interesy pracowników” - czytamy w apelu „do ogółu społeczeństwa w Lublinie”. Właściciel baru miał powiedzieć, że nie interesują go oczekiwania pracowników. - „Zaznaczyć przy tym trzeba, że warunki pracy u p. Piotrowskiego są najgorsze, traktowanie pracowników okropne”.
Wybuch
W zupełnie inny sposób, aniżeli dzisiaj, opisywano ludzkie nieszczęścia:
„W dniu 21 marca o godz. 7-ej milicyant nr 188 zawiadomił Pogotowie Ratunkowe, że w sklepie w domu Nr 12 przy ulicy Ś-to Duskiej w Lublinie nastąpił wybuch rezerwuaru z gazoliną. Lekarz pogotowia, po przybyciu na miejsce zastał 25-letniego Lejbę Lichta z raną cztero centymetrową na czole, spowodowaną wybuchem przy pompowaniu powietrza do rezerwuaru lampy gazolinowej. L.L. oprócz rany doznał wstrząśnienia mózgu. Po udzieleniu pierwszej pomocy na miejscu, ofiarę wypadku przewieziono na kurację do szpitala wojskowego - relacjonowali dziennikarze.
Prezydent ostrzega
W mieście panował świerzb koni. 14 marca gazeta opublikowała obwieszczenie ówczesnego prezydenta Lublina, Wacława Bajkowskiego, który wezwał właścicieli, aby zgłaszali takie przypadki do Biura Weterynaryjnego Magistratu. „Ci spośród właścicieli koni świerzbowych, którzy nie zastosują się do przepisu, zostaną ukarani grzywną w sypkości 500 koron” - ostrzegał prezydent.
Gazeta poruszyła też problem dorożkarzy, którzy nie przestrzegali przepisów, między innymi pozostawiają dorożki bez dozoru. Kilkanaście osób zostało ukaranych grzywną w wysokości 10 koron.
Wódka czysta bez odoru
Co ciekawe, w tamtym czasie na pierwszych stronach reklamowano wódkę. Polecano między innymi „Lepszą naszą”, czyli „wódkę czystą bez odoru”.
Z kolei Wódkę kielecką reklamowano jako niezrównanej dobroci. „Najlepsze drożdże lubelskie” produkowała fabryka Wrzodaka i Barciszewskiego (ul. Ś-toduska w Mleczarni Zdrowie).
Administracja gazety pośredniczyła w znalezieniu lokalu dla jednego z banku. Oferty można było składać w siedzibie redakcji przy ulicy Kościuszki. W Agenturze Rybnej Rolniczej można było z kolei kupić „zarybek karpia”.
Tancerka bosonóżka
A co się działo w życiu kulturalnym miasta? W Teatrze Świetlnym Oaza wystawiano choćby „Marzenia nocy”, czyli „zajmujący dramat ze słynną tancerką bosonóżką Olgą Desmond w roli tytułowej”.
16 marca w Sali Resury Kupieckiej lublinianie mogli wysłuchać Powszechnych Wykładów Wszechnicy Politechniki Lwowskiej.
Rekolekcje dla robotników
Wielkanoc w 1918 roku wypadała 31 marca. Tego dnia gazeta się nie ukazała, podobnie jak w Poniedziałek Wielkanocny. Trzeba przypomnieć, że „Głos Lubelski” w tamtym okresie ukazywał się przez cały tydzień - także w niedzielę.
W Wielką Sobotę na pierwszej stronie Głosu Lubelskiego pojawiła się ilustracja Ostatniej Wieczerzy, kiedy Chrystus umył nogi apostołów. „Zmartwychwstał Pan! Ten, który w serce swoje ból całego świata. Ten, który miłością swą obdzielił wszystkich i miłość tę życiem i męką przypłacił - zmartwychwstał. Poprzez tajemnicę śmierci, poprzez ciemnię grobu przeszedł, dał świadectwo wieczystej Prawdzie (…). Zwycięzca choć zbezczeszczony, Król - choć poniżony, Bóg - a jednak śmierć na krzyżu poniósł. Zakon jego wyryty jest w sercach ludzkości. Zmartwychwstał! Hosanna!” - czytamy na pierwszej stronie Głosu Lubelskiego.
Wcześniej dziennikarze zachęcali robotników do udziału w rekolekcjach, które od 22 do 24 marca trwały w kościele po Dernadyńskim. Zakończyły się wspólną komunią i nauką.
Frontowe wieści
Doniesieniom z miasta poświęcano jednak dalsze strony. Pierwsze przeznaczone były na informacje z frontu wojennego. Dziennikarze wspominali nawet o polityce Japonii i sytuacji na Dalekim Wschodzie.
„Imperialistyczna polityka Japonii zwraca się teraz wprost na Zachód” - oceniali wówczas redaktorzy. „Od wschodu Reims wtargnęły zaś wojska Heskie do zburzonej fortecy Pompello” - brzmiał z kolei jeden z europejskich meldunków.
Wykorzystałem wydania „Głosu Lubelskiego” znajdujące się w Czytelni Zbiorów Specjalnych Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie.