

Niespodziewany wynik w Łęcznej. Tamtejszy Górnik przegrał ze Stalą Rzeszów aż 0:4. Jak spotkanie oceniają trenerzy obu ekip?

Marek Zub (Stal Rzeszów)
– Nie będę ukrywał, że jestem zadowolony przede wszystkim z postawy drużyny. Po ostatnich naszych występach, szczególnie po sposobie, w jaki traciliśmy bramki w dwóch kolejnych meczach, można powiedzieć, że środowisko trochę się z nas podśmiewało. Że tracimy bramki zanim dotkniemy piłkę albo coś w tym stylu. Wydaje mi się, że to podziałało na nas mobilizująco i nastawiając się do meczu z Górnikiem zwracaliśmy uwagę na te początki, na sytuacje, w których następuje wznowienie gry, bo brakowało nam koncentracji. To były kluczowe momenty, które decydowały, że przegrywaliśmy spotkania, których nie musieliśmy przegrać. Tym razem byliśmy bardziej zdeterminowani w pojedynkach natomiast zdecydowanie planem było szukanie okazji do kontrataków. Chyba wszystkie bramki były podobne. Wieziemy punkty do Rzeszowa po niezbyt udanych występach.
Maciej Stolarczyk (Górnik Łęczna)
– Trudny wieczór dla nas, bo to był istotny mecz w kontekście przede wszystkim kibicowskim. Taka przegrana nas boli. Pomimo tego, że w większości meczu byliśmy w posiadaniu piłki, to dobra organizacja Stali w grze defensywnej nie pozwoliła na stworzenie tylu sytuacji podbramkowych, co w poprzednich spotkaniach. Brakowało nam przyśpieszenia gry przy zmianie ciężaru, bo Stal broniła się w układzie 4-5-1 schodząc bardzo nisko skrzydłowymi, przez co blokowała boczne sektory. No i kluczowała była zmiana ciężaru. Trochę zabrakło decyzji o strzale. Byliśmy przy piłce, ale nie mogliśmy się przebić przez mur, który stworzyła Stal. To dla nas duży zawód tym bardziej, że otrzymaliśmy takie wsparcie od kibiców. Są trudne momenty, taki przeżywamy i będziemy mieli czas, żeby to przeanalizować i popracować nad mankamentami.
– Zdaję sobie sprawę z sytuacji, w jakiej jesteśmy. Z drugiej strony zmian było dużo i zespół potrzebuje czasu, żeby lepiej zafunkcjonować. Rzeczywiście, jeżeli chodzi o czystą statystykę, to jest pięć punktów. Wcześniejsze mecze, to nasze spore przewagi, których nie byliśmy w stanie zamienić na bramki. Wiemy, że musimy być bardziej skuteczni, żeby wygrywać. Uważam, że tylko kwestia pracy jest w stanie obronić wynik i co prezentuje zespół. Tak naprawdę bardzo niewiele nam brakuje, żeby wygrywać. Ta liga pokazuje, że przyjeżdża zespół, który przegrywał ostatnie mecze, a jest w stanie wygrać. To dla nas ogromna nauczka, start nie jest czymś, z czego możemy być dumni. Jesteśmy jednak głodni, żeby to naprawić.
– Patrząc na to, jak zespół prezentował się w poprzednich spotkaniach, to praktycznie w każdym z nich mieliśmy możliwość strzelenia bramek i przez ten pryzmat analizuje mecze. Oczywiście także szans dla przeciwnika. Musimy pracować nad skutecznością. Tym razem życie było bardzo brutalne, bo pierwszy strzał zza szesnastki i piłka od słupka wchodzi do naszej bramki. Dla mnie tam były rzeczy kontrowersyjne przy pierwszej i drugiej bramce. Nie chcę jednak rozmawiać o sędziach. Przeciwnik był bardzo dobrze zorganizowany. Czekał na swoje momenty i te momenty brutalnie wykorzystał. Nam zabrakło skuteczności i przyśpieszenia gry.
