FOT. Wojciech Nieśpiałowski/archiwum
Podopieczni Marka Sadowskiego tylko wpadce Motoru zawdzięczają, że nie stracili jeszcze całkiem kontaktu z pierwszym miejscem. Druga porażka z rzędu mocno osłabiła jednak ich pozycję. Tym bardziej, że tym razem okazali się słabsi od bezpośredniego rywala do miejsca w czołówce – Karpat Krosno.
Spotkanie zostało przeniesione na Al. Zygmuntowskie ze względu na rozgrywany na Arenie Lublin mecz futbolu amerykańskiego Polska – Rosja. Nie rozpoczęło się o czasie, bo na stadionie zabrakło... działającej wapniarki, którą trzeba było sprowadzić z obiektu przy ul. Leszczyńskiego.
Przymusowe opóźnienie nie mogło mieć większego wpływu na postawę piłkarzy obu zespołów. Co innego warunki atmosferyczne. Padający deszcz sprawił, że boisko nasiąkło wodą, co bardzo utrudniało granie w piłkę.
Gospodarze w pierwszej połowie właściwie tylko raz zagrozili bramce rywali. W 23 min Karol Kalita nie potrafił jednak wykorzystać dośrodkowania Marcina Świecha, główkując minimalnie niecelnie.
Skuteczniejsi okazali się goście. W 59 min Przemysław Szkatuła wykorzystał błąd Łukasza Mazurka i potężnym uderzeniem w górny róg sprawił, że Paweł Socha skapitulował.
Gdy w 60 min drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Adam Żak, odżyły nadzieje miejscowych. Lublinianka robiła co mogła, żeby doprowadzić do remisu, ale komplet punktów pojechał do Krosna.
Lublinianka – Karpaty Krosno 0:1 (0:0)
Bramka: Szkatuła (59).
Lublinianka: Socha – Wołos, Kosiarczyk, Mazurek, Świech – Kaganek, Pułka (67 Czułowski), Gutek (82 R. Stępień), Sobiech, Majewski (57 S. Kucharzewski) – Kalita (73 Stefański)
Karpaty: M. Stępień – Balul, Jarząb, Chmielowski – Piątkowski (74 Zaremba), Nikanovych, Telesz, Krzysztoń, Szkatuła – Żak, Siepierski (62 Kasza).
Żółte kartki: Gutek, Kaganek – Żak, Szkatuła, Piątkowski, Stępień.
Czerwona kartka: Żak (Karpaty) w 60 min za drugą żółtą kartkę. Sędziował: Jakub Tomoń.
Pietka bez sentymentów
Kibice Chełmianki wielokrotnie oklaskiwali Piotra Prędotę, gdy ten grał jeszcze dla zaprzyjaźnionego z nimi Motoru Lublin, ale doświadczony napastnik bez sentymentu załadował dwie bramki ich ulubionej drużynie. Te trafienia zadecydowały o zwycięstwie Stali Rzeszów, choć w końcowych minutach chełmianie byli blisko doprowadzenia do remisu.
Debiutujący w bramce gości Przemysław Pawlak po raz pierwszy musiał sięgnąć do siatki już w 4 min, gdy celną główką popisał się popularny „Pietka”. Ten sam zawodnik podwyższył na 2:0 w 16 min, tym razem popisując się precyzyjnym strzałem w długi róg. Po przerwie Chełmianka szukała okazji do strzelenia kontaktowego gola, ale nadziała się na kontrę i straciła trzecią bramkę. Dzięki trafieniom Piotra Wójcika i Aleksieja Pritulaka w końcu udało jej się jednak wrócić do gry, a w 94 min nawet doprowadzić do remisu. Prowadzący zawody Piotr Kozłowski nie uznał jednak ostatniego trafienia, słusznie dopatrując się pozycji spalonej.
– Dobrze się nam ten mecz ułożył. Wyszliśmy bardzo zmotywowani. Szybko strzelona bramka, dość duża dominacja, kolejny gol. Po przerwie trochę za bardzo szanowaliśmy wynik i daliśmy rywalom zbyt dużo miejsca na boisku. Bardzo się cieszę, że Konrad Maca zameldował się bramką na 3:0. W końcówce było gorąco, ale najważniejsze, że wygraliśmy, bo bardzo potrzebowaliśmy tego zwycięstwa – powiedział Marcin Wołowiec, trener Stali Rzeszów na pomeczowej konferencji prasowej.
– W pierwszej połowie nasz przeciwnik potwierdził klasę i w wielu aspektach dominował. Pojedynki jeden na jeden, wymienianie podań, stwarzanie przewagi w sektorach, wysoki pressing. Nie radziliśmy sobie z tymi rzeczami, dlatego straciliśmy dosyć szybko dwie bramki. Najbardziej wartościowe dla nas to, że pokazaliśmy charakter. Chcieliśmy o to powalczyć, w przerwie na to położyliśmy akcent. Dlatego druga połowa wyglądała inaczej. Za ofensywną grę zapłaciliśmy stratą trzeciego gola, ale dalej realizowaliśmy swój cel, żeby strzelać bramki i walczyć do końca. To się udało, to są pozytywy, ale niestety przegraliśmy – dodał Artur Bożyk, szkoleniowiec Chełmianki.
Stal Rzeszów – Chełmianka Chełm 3:2 (2:0)
Bramki: Prędota (4, 16), Maca (77) – Wójcik (81), Pritulak (90+1).
Stal: Kaszuba – Drelich (76 Baran), Szybko, Hus, Suswam – Szeliga, Kanach (81 Zieliński), Maślany, Brocki (72 Maca) – Prędota, Szczoczarz (61 Szymański).
Chełmianka: Pawlak – Mazurek, Grzywna, Bednarek, Kwiatkowski – Jankowski (46 Koprucha), Kobiałka, Wójcik, Tomalski – Fornal, Pritulak.
Żółte kartki: Baran, Suswam, Maca – Wójcik, Grzywna, Kobiałka. Sędziował: Piotr Kozłowski.
W SKRÓCIE
W Świdniku doszło do największej niespodzianki w kolejce. Dobrze spisująca się dotychczas Avia, mająca w swoich szeregach zabójczo skutecznego Wojciecha Białka, niespodziewanie przegrała z Lewartem Lubartów 0:1. Złotego gola w 49 min strzelił Mateusz Kompanicki, popisując się zaskakującym uderzeniem tuż zza pola karnego. Gospodarze szukali okazji do wyrównania, ale to przyjezdni byli bliżej kolejnych trafień. Więcej goli jednak nie padło.
Avia Świdnik – Lewart Lubartów 0:1 (0:0)
Bramka: Kompanicki (49)
Avia: Zawiślak – Byszewski, Grzegorczyk, Maciejewski, Nowak – Bogusz, Dobrowolski (58 Wołos), Orzędowski,Szymala (46 Rovbel) – Mazurek, Białek.
Lewart: Szulc – Kotowicz, Mitura, Bijan, Michna – Semczuk (89 D. Pikul), Bujak (70 Zuber), J. Niewęgłowski,Rusinek, D. Niewęgłowski (90 Wiącek) – Kompanicki (83 Kula).
Sędziował: Wojciech Myć.
Słabo spisujący się w tym sezonie Izolator Boguchwała nie jest w stanie nawiązać walki z większością ligowych rywali. Dlatego tak ważny był wyjazd do Zamościa na spotkanie z przegrywającym wszystko jak leci Hetmanem. W sobotę nie było inaczej. Miejscowi rozegrali co prawda przyzwoite zawody, kilkukrotnie zagrozili bramce rywali, ale i tak przegrali wysoko – 0:4.
AMSPN Hetman Zamość – Izolator Boguchwała 0:4 (0:2)
Bramki: Szymański (5, 86), Kardyś (31), Dziedzic (90+1).
Hetman: Kiecana – J. Baran (65 Fidler), Myszka, Kudriawcew (46 Kaznokha), D. Baran – Czarniecki, Chruściński, Bukowski (46 Pliżga), Markowski, D. Dębicki (70 Karaszewski) – A. Wołoch.
Izolator: Świder – Lekki, Dąbek, Hajns, Kardyś – Domin (87 Dziedzic), Cupryś, Karwat, Tyburczy (82 Ziobro), Róg (65 Sitek) – Szymański (87 Dziedzic).
Sędziował: Marek Pająk (Mielec).
Trwa dobra passa Orląt Radzyń Podlaski. Rafał Borysiuk i spółka wywalczyli punkty już w piątym kolejnym spotkaniu. Tym razem ograli nie byle kogo, bo wicelidera z Przemyśla. Pierwszego gola w 15 min strzelił Adrian Zarzycki, celnie główkując po dośrodkowaniu Borysiuka z rzutu wolnego. Po przerwie na 2:0 podwyższył Konrad Król, wykorzystując centrę Damiana Szpaka. Najskuteczniejszy strzelec Orląt tym razem sam nie wpisał się do protokołu meczowego.
Orlęta Radzyń Podlaski – Polonia Przemyśl 2:0 (1:0)
Bramki: Zarzecki (15), Król (47).
Orlęta: Wójciki – Ebert (90 Madejski), Zarzecki, Konaszewski, Szymala – Król (82 Milcz), Kot (77 Groborz), Borysiuk, Melnyczuk (90 Nowacki), Zmorzyński – Szpak
Żółte kartki: Kot, Szymala – Mikulec, Barszcza, Gosa. Sędziował: Kacper Czarnota.