

Rozmowa z Danielem Koczonem, trenerem Lublinianki

- Czy mecz z Hetmanem Zamość naprawdę był najgorszym występem Lublinianki za pana kadencji? Czy to nie były jednak słowa trochę na wyrost?
– Tych porażek nie było zbyt dużo. Pamiętam 0:3 z Janowianką Janów Lubelski. Może rzeczywiście z Hetmanem nie było tak źle. Z gry na pewno zespół z Zamościa nas nie zdominował. Za dużo bramek straciliśmy jednak po kontrach i nad tym trzeba pracować. Zwłaszcza z tymi lepszymi drużynami będzie nam ciężko, jeżeli będziemy tak funkcjonowali w defensywie. To już jednak za nami, słabsze dni się zdarzają, oby w tej rundzie był tylko taki jeden – właśnie w Zamościu. Liczę, że teraz będziemy już lepsi jako drużyna.
- Reakcja na porażkę w Zamościu chyba musiała cieszyć?
– Na pewno była bardzo dobra. Wygraliśmy 6:0 z Huraganem Międzyrzec Podlaski, ale takie spotkania trzeba wygrywać wysoko. Wszystko grało, jak powinno, są powody do radości, ale z drugiej strony trzeba jasno powiedzieć, że to był jeden z najsłabszych zespołów lidze. Teraz mamy przed sobą dwa ciężkie wyjazdy i zobaczymy, jak wypadniemy w Hannie i Bychawie.
- Najpierw waszym rywalem będzie beniaminek, który potrafił już w tym sezonie zaskoczyć. Urwał chociażby punkt Hetmanowi...
– U nas jest duże boisko i jest gdzie pograć oraz gdzie pobiegać. Największy problem mamy z tym, jak rywale murują się w swojej szesnastce i czekają na kontry. My się na nie nadziewamy, bo na razie ciężko u nas z zabezpieczeniem tyłów.
- Chyba nie jest łatwo zastąpić takich piłkarzy, jak Przemek Kanarek i Jarosław Milcz?
– Nikt nie ma kryształowej kuli, nie wiadomo, jak by to było, gdyby nadal byli z nami. Jest nowe rozdanie, a liga zrobiła się bardziej wyrównana. Ja będę się trzymał swojego zdania, że w tym sezonie jest naprawdę kilka drużyn prezentujących dobry, czwartoligowy poziom. Przed rokiem to byliśmy my i Stal Kraśnik. Teraz tak naprawdę takich ekip jest pięć-sześć. Kto będzie potrafił punktować z dołem, ten będzie wysoko w tabeli. Myślę, że my będziemy w tym gronie.
- Po sześciu rozegranych meczach coś więcej można powiedzieć na temat celów Lublinianki?
– Na razie tyle, że chcemy być po pierwszej rundzie, jak najwyżej w tabeli. Potem zobaczymy, co będzie dalej. Ja nie przywykłem do porażek. Mam nadzieję, że będzie ich mało, fajnie gdyby ta jedna przydarzyła się w Zamościu i gdyby kolejnej już nie było. Wiadomo jednak, że mamy jeszcze przed sobą kilka trudnych spotkań. Teraz te wyjazdy, a później: Łada 1945 Biłgoraj i Lewart Lubartów.
- Hetman wydaje się głównym faworytem?
– Jest ich więcej. Lewart, Hetman, Tomasovia, która na razie też miała swoje problemy i jest w tabeli ciut niżej. A do tego: Łada, Janowianka. Wydaje się jednak, że Hetman zarówno kadrowo, jak i organizacyjnie się wyróżnia. Jest nowy stadion, zainteresowanie kibiców, a to wszystko napędza drużynę z Zamościa. Zobaczymy jednak, co się wydarzy.
