
Nie jest wygórowana, ale jedna z najniższych w kraju. Dla samorządu ma duże znaczenie, zwłaszcza że może być podwojona z budżetu państwa. Niestety, z pobieraniem opłat uzdrowiskowych w Krasnobrodzie jest słabo. Burmistrz ubolewa.

Tuż przed majówką i pierwszym w tym sezonie masowym napływem turystów burmistrz wystosował do kwaterodawców pismo, które zamieszczone zostało m.in. na stronie internetowej Krasnobrodu. Przypomniał w nim, że w miasteczku obowiązuje opłata uzdrowiskowa. Jej stawka jest niezmienna od 2021 roku. Wynosi 3 zł. Tyle powinno się pobierać od każdej osoby korzystającej z noclegu więcej niż dobę, jeżeli przyjeżdża w celach turystycznych, wypoczynkowych lub szkoleniowych.
Po co takie przypomnienie? Bo pobieranie tych opłat w roztoczańskim uzdrowisku, gdzie kwater oferujących noclegi jest multum, idzie słabo i opornie.
– Jest tak, że ta opłata jest pobierana w zasadzie niemal wyłącznie od kuracjuszy odwiedzających nasze coraz popularniejsze, bo unowocześnione i zmodernizowane sanatorium – mówi Kazimierz Misztal, burmistrz Krasnobrodu.
Wylicza, że za zeszły rok do gminnej kasy wpłynęło z tego tytułu 187 tys. zł. A około 70 procent tej kwoty stanowiły pieniądze przekazane z sanatarium. Prywatni kwaterodawcy, właściciele ośrodków, pensjonatów czy gospodarstw turystycznych po prostu się migają. – A my w zasadzie nie mamy narzędzi, by w jakikolwiek sposób przepływ gości kontrolować i egzekwować pobieranie opłat – ubolewa samorządowiec.
Podkreśla, że to pieniądze ważne dla samorządu. Bo każda złotówka z opłaty uzdrowiskowej oznacza drugą przekazaną gminie przez budżet państwa. – I co ważne, nie możemy tych pieniędzy przeznaczyć na żaden inny cel, jak tylko związany z turystyką. Tak naprawdę, jeśli ktoś opłaty nie pobiera, to sam sobie szkodzi, bo związanych z infrastrukturą turystyczną inwestycji jest przez to mniej – uważa Misztal.
Podkreśla jednocześnie, że nie chodzi o drenowanie kieszeni gości. Zwłaszcza, że stawki uzdrowiskowe w Krasnobrodzie, są jednymi z najniższych w Polsce. Sprawdziliśmy i rzeczywiście tak jest. Ta sama opłata np. w Nałęczowie czy Krynicy to 6,20 za dobę, w Ciechocinku – 6,35 zł, w Busku Zdroju – 6 zł.
– To są oczywiście większe, bardziej znane uzdrowiska, ale nasze mniejsze i spokojniejsze, niewiele im ustępuje. Mamy wspaniałe, czyste powietrze i borowiny. To dzięki temu zyskaliśmy status uzdrowiska i za to właśnie mamy możliwość pobierania opłat – wyjaśnia burmistrz miasteczka.
Dlatego właśnie kolejny już raz postanowił zaapelować do kwaterodawców, by wzięli na siebie odpowiedzialność za finanse uzdrowiska. Zapowiada, że jeżeli oczekiwanego odzewu nie będzie, to pomyśli nad tym, by rada gminy wypracowała mechanizmy, które będą w stanie zmobilizować opornych.
Jak się okazuje, nie tylko z opłatami uzdrowiskowymi jest problem. Mało kto z tych prowadzących działalność gospodarczą i wynajmujących pokoje zawiera też odrębną umowę na odbiór i zagospodarowanie odpadów. A przecież turyści również produkują śmieci, które później trzeba wywieźć.
