
Julia Szeremeta została wicemistrzynią świata w kategorii wagowej 57 kg. Bokserka Paco Lublin w decydującej walce przegrała z Jaismine Lamborią.

Pierwszą rundę zawodów w Liverpoolu miała wolną z racji rozstawienia. W drugiej fazie rozbiła Chinkę Yan Cai. W ćwierćfinale problemów było już znacznie więcej, bo Kazaszka Karina Ibragimova okazała się wymagającą przeciwniczką. Sędziowie jednak ostatecznie przyznali triumf Polce.
Ten sukces zapewnił naszej pięściarce co najmniej brązowy medal, ale Szeremeta marzyła o większych celach. Aby wejść do finału jednak trzeba było pokonać Valerię Arboledę Mendozę. Kolumbijka nie ma bogatego CV, o czym świadczy fakt, że w mistrzostwach świata w Belgradzie organizowanych przez konkurencyjną federację uległa Ibragimovej. Kazaszka rozbiła wówczas Kolumbijkę 5:0.
W Liverpoolu to jednak Arboleda doszła do fazy medalowej, a Ibragimova obeszła się smakiem. I naprawdę niewiele brakowało, żeby zawodniczka z Ameryki Południowej dostała szansę walki o tytuł. Pierwszą rundę bowiem było bardzo ciężko ocenić, bo obie panie badały się. Ciosów było mało, a nieco więcej zadawała ich Arboleda. Szeremeta była jednak bardziej konkretna i w opinii czterech sędziów to ona wygrała tę część. W drugiej rundzie Polka była już bardziej aktywna, chociaż w jej atakach brakowało odpowiedniej koordynacji. W końcówce natomiast to Kolumbijka dopadła do Szeremety z wściekłością i zadała kilka mocnych ciosów.
Na Polce nie zrobiły większego wrażenia, podobnie jak na sędziach. Ponownie czterech z nich wskazało na Polkę. Dzięki temu na trzech kartach punktowych nasza zawodniczka wygrywała 20:18, a na dwóch był remis. Taki wynik pozwolił Szeremecie w trzeciej rundzie walczyć na przetrwanie. Polka starała się uniknąć ostrzeżenia i nokautu, bo wiedziała, że może nawet przegrać tę część walki. I tak się stało, co jednak nie zmieniło końcowego wyniku. Szeremeta wygrała 3:2 i awansowała do wielkiego finału.
W nim zmierzyła się z Hinduską Jaismine, która do tej pory nie miała wielkich osiągnięć. W Liverpoolu dała się jednak poznać jako bardzo niewygodna przeciwniczka. Przede wszystkim była znacznie wyższa od Polki i miała większy zasięg ramion. Potrafiła z niego zrobić znakomity użytek, bo przez cały pojedynek kontrolowała dystans. Szeremeta próbowała doskakiwać, ale często nadziewała się na kontry. W pierwszej rundzie Biało-Czerwona była bardziej aktywna, co pozwoliło jej zadać kilka ciosów. Boksu jednak było na tyle mało, że nawet sędzia ringowy zwrócił uwagę pięściarkom.
Po zakończeniu tej odsłony trzech arbitrów punktowało na korzyść Polki, a dwóch widziało jako lepszą Hinduskę. Druga runda wydawała się być najlepsza w całym pojedynku. Obie oponentki zaprezentowały piękny i techniczny boks, który przypomniał dlaczego ta dyscyplina nazywana jest szermierką na pięści. I można tylko żałować, że w końcówce kilka ciosów więcej zadała Jaismine, co przekonało sędziów do przyznania jej tej części walki. Obie pięściarki miały świadomość, że ostatnia runda zadecyduje o losach złotego medalu. W niej Hinduska była bardziej precyzyjna, co ułatwiał jej olbrzymi zasięg ramion. Szeremeta skracała dystans, ale nie zdołała przekonać arbitrów. Ostatecznie wygrała tylko u Australijczyka, pozostali czterej dali triumf Jaismine.
Nie zmienia to jednak faktu, że Polka w Liverpoolu potwierdziła, że jest najwybitniejszą pięściarką w historii naszego boksu. Zawodniczka Paco rok temu sięgnęła po srebrny medal igrzysk olimpijskich, a teraz została wicemistrzynią świata. Jej karta wciąż się pisze, bo Szeremeta ma dopiero 22 lata. Osiągnęła już tak wiele, a przecież przed nią jeszcze cała kariera.
