

To były to dzikie jabłonie, wiśnie, śliwy, brzozy, trochę samosiejek iglastych. Rosły też krzewy. Ale już ich nie ma. Wycinka zrealizowana przez gminę oburzyła jednego z mieszkańców Biszczy (pow. biłgorajski). Wójt zapewnia, że zrobiono to dla dobra mieszkańców, a także po prośbach wielu z nich.

– Zwracam się do Państwa z ogromnym niepokojem i bólem serca. W Biszczy, na kilku kilometrowym odcinku od stacji benzynowej w kierunku Borek, doszło do bezmyślnego i brutalnego zniszczenia pasa zieleni. Wycięto setki drzew i krzewów, które rosły tam od kilkunastu, a może i kilkudziesięciu lat – napisał do nas Czytelnik.
Podkreślił, że nie była wycinka „przy drodze”, bo rośliny rosły poza pasem jezdni, na odcinku kilku kilometrów i jego zdaniem nikomu nie przeszkadzały. – A jednak ktoś zdecydował się je usunąć – zmasakrować ten teren – kwituje mężczyzna.
Dodatkowo bulwersuje go fakt, że prace prowadzono po 27 kwietnia, czyli już w okresie lęgowym ptaków. – Ten teren był domem dla licznych gatunków ptaków, m.in. bażantów, dzwońców, pliszek żółtych oraz schronieniem dla zajęcy i saren. Dziś po nich nie zostało nic – tylko ślady gąsienic ciężkiego sprzętu i obraz zniszczenia jak po bitwie – opisuje nasz Czytelnik.
Oburza się, że leżącymi przy tej samej drodze hałdami ziemi, asfaltu i gruzu nikt z pracowników gminy już się nie przejął. Śmieci zostały.
Rozmawialiśmy o tej sytuacji ze Zbigniewem Pyczko, wójtem gminy Biszcza. Przyznał, że na drodze prowadzącej do pól takie prace rzeczywiście prowadzono. Mówił, że stało się tak m.in. po głosach od rolników, którzy skarżyli się, że z powodu porośnietych krzewami terenów droga była zwężona na tyle, że trudno było tam dojechać większym sprzętem.
– Utrzymanie i modernizacja dróg gminnych to kluczowe obowiązki gminy, które mają na celu zapewnienie bezpiecznej, wygodnej i trwałej infrastruktury drogowej dla mieszkańców. W ramach tych obowiązków gmina Biszcza podejmuje szereg działań, które obejmują zarówno codzienne prace konserwacyjne, jak i większe projekty modernizacyjne – podkreśla samorządowiec.
Dodaje, że zarządca odpowiada za utrzymanie czystości i porządku zarówno na drogach publicznych jak i drogach dojazdowych do pól uprawnych, w tym m.in. koszenie rowów i poboczy, wycinkę krzewów i drzew.
Przyznaje, że właśnie dlatego na przełomie kwietnia i maja odbyło się koszenie poboczy i usuwanie zakrzaczeń w obrębie pasa drogowego na odcinkach, które "z racji małej przepustowości stały się zbyt wąskie i niebezpieczne do poruszania się przez pojazdy osobowe, ciągniki i maszyny rolnicze”.
– Podczas porządkowania dróg nie doszło do usunięcia żadnego drzewa ponieważ porastająca roślinność nie kwalifikowała się do wykonania zgłoszenia usunięcia ze względu na niewielkie rozmiary. Były to jedynie krzaki i dziko rosnące krzewy. Jedocześnie nadmieniam, że przed rozpoczęciem prac dokonano wizji lokalnej, która nie stwierdziła żadnych siedlisk ptaków lub innych zwierząt – zapewnia wójt.
I dodaje: – Ta droga prowadzi zresztą wprost do terenów leśnych, więc naprawdę miejsc, w których zwierzęta mogą znaleźć schronienie nie brakuje.

