W czwartek lubelscy radni podjęli uchwałę o uruchomieniu zabezpieczonych w budżecie 500 tys. zł, przeznaczonych na objęcie udziałów w spółce Motor. Decyzja jest jednoznaczna z uratowaniem zasłużonego dla Lublina klubu.
Wcześniej radni przyjęli również poprawkę do uchwały autorstwa Dariusza Piątka. Mówi ona, że warunkiem przystąpienia miasta do spółki Motor jest posiadanie większości w radzie nadzorczej (min. 4 na 7 członków).
– Mam nadzieję, że działania, które podejmą radni, doprowadzą do tego, że sport w naszym mieście będzie rozwijał się harmonijnie – powiedział na samym początku sesji prezydent Lublina Adam Wasilewski.
Najwięcej czasu zajęła dyskusja. Głos zabierało kilkunastu radnych, a prezes spółki Agnieszka Smreczyńska-Gąbka odpowiadała na ich pytania.
Wiele wątpliwości dotyczyło Lesława Kapki, wierzyciela Spartakusa, który ma zostać nowym akcjonariuszem spółki.
– Pan Kapka, który był w wielu klubach, zawsze zostawiał po sobie zgliszcza. Ściągał zawodników z Konga oraz innych Afrykańczyków i wypuszczał ich w maliny – mówił przewodniczący Komisji Sportu Dariusz Piątek.
– Jest to głęboko niemoralne dla całego sportu lubelskiego, że wspieramy klub, który sam narobił długów i nie chce ich spłacać. Dajemy w ten sposób wskazówkę, okradajcie banki, okradajcie kogo chcecie, a a my później pomożemy wam się podnieść. A ja pytam. Gdzie są kibice? Gdzie jest Groszek? Gdyby im zależało na tym klubie, to by tu przyszli – dodaje.
– Panie radny Piątek. Myślę, że gdyby kibice się nie zgadzali, to by przyszli – odpowiada Dariusz Sadowski, który od dawna interesuje się sytuacją klubu.
– To rozwiązanie nie jest dla mnie idealne. Jest awaryjne. Ale czy mamy jakieś inne? Oczywiście. Nie podejmujmy uchwały i mówiąc slangiem młodzieżowym "zaorajmy" wszystko. Nie będziemy mieć piłki w Lublinie. A jak nie będzie piłki, to jaki jest sens budowania stadionu? No chyba, że będzie naturalna murawa, a nie sztuczna, to może zające na tym skorzystają. Chcemy robić koszulki, kubeczki i imprezę w sklepie za 370 tys. A podobna kwota może uratować Motor. Zastanówmy się, co jest priorytetem.
– Na tory motorowerowe, na których nikt nie będzie jeździł wydaliśmy już 4,15 mln zł. Na ich utrzymanie również wydajemy krocie. 500 tys. na Motor to dla miasta żaden wydatek w porównaniu z tym, co dajemy na inne, często mniej ważne inwestycje. A to przecież Motor jest klubem, który przyciąga najwięcej kibiców. Gorąco zachęcam koledzy radni. Przyjmijmy tą uchwałę. Przyjmijmy też kolejną, co do stałego finansowania klubu. Dawajmy na jego utrzymanie 500, 700 tys. zł czy nawet 1 mln rocznie – wyraził swoją opinię radny Michał Widomski.
– Ta propozycja warta jest poważnego rozważenia. Trzeba ją tylko sprawdzić pod kątem prawnym, ale jej kierunek jest słuszny i niezwykle logiczny – podsumował wiceprezydent Włodzimierz Wysocki.