Kock to miasteczko w województwie lubelskim, w którym na powierzchni niecałych 17 km2 mieszka niewiele ponad 3 tysiące osób. O Kocku mogliśmy usłyszeć m.in. w 2017 roku, podczas obchodów jubileuszu 600. lat nadaniu mu praw miejskich (jest tylko 200 lat młodsze od najstarszych miast w Polsce!), ale nie tylko… My wpadliśmy na trop Kocka przyglądając się realizowanym przez lokalne władze różnych miast i miasteczek inwestycjom, które mają promować aktywność fizyczną. Kock absolutnie nas pod tym względem zaskoczył! W tej niewielkiej miejscowości powstała profesjonalna siłownia zewnętrzna z regulacją obciążenia, do której darmowy i całodobowy dostęp mają wszyscy mieszkańcy Kocka.
Na rozmowę o tej niezwykłej, biorąc pod uwagę wielkość miasteczka, inwestycji zgodził się burmistrz Kocka, pan Tomasz Futera
Bardzo dziękujemy, że znalazł Pan dla nas chwilę na rozmowę…
Uważam, że rozmowa to coś, na co zawsze powinniśmy znajdować czas. Chyba Stephen Hawking stwierdził, że największe osiągnięcia ludzkości powstały właśnie dzięki rozmowom.
Tak! To Hawking! Druga część tego stwierdzenia brzmi: “największe niepowodzenia są skutkiem braku rozmowy”.
Sporo w tym racji, prawda?
Zdecydowanie tak! Jak ważna jest rozmowa w sprawowaniu funkcji burmistrza?
Zaryzykowałbym stwierdzenie, że najważniejsza! Za rozmową muszą oczywiście iść otwartość i szacunek dla drugiego człowieka, jego potrzeb i poglądów. Choć w “burmistrzowaniu” niezbędne są również zupełnie przyziemne umiejętności i wiedza, które pozwalają realizować kolejne zadania i wyzwania…
Chcieliśmy właśnie zapytać o te zadania i wyzwania. Skąd pomysł na stworzenie profesjonalnej siłowni zewnętrznej w Kocku?
Z rozmów właśnie! Sam jestem pasjonatem sportu, staram się codziennie znaleźć czas na zdrową porcję ruchu, chodzę i jeżdżę na rowerze. Jako burmistrz Kocka obejmuję patronatem wiele sportowych wydarzeń i mocno kibicuję naszej młodzieży… Słyszała Pani o “kockich złotkach”?
Słyszałam. Młode, zdolne siatkarki grające w KS Polesie Kock.
Jestem z nich bardzo dumny! Są odważne i zdeterminowaną, a sport daje im mnóstwo radości i satysfakcji. Tak właśnie powinno być!
Wracając do siłowni zewnętrznych…
Ach tak. Pomysł na tego typu siłownię w naszym mieście kołatał się w mojej głowie od czasu drugiej kadencji (w wyborach samorządowych 2019 Pan Tomasz Futera został wybrany na fotel burmistrza Kocka już po raz czwarty - przyp. redakcji). Podczas rozmów z mieszkańcami okazało się, że… nie tylko w mojej! Nie było zatem na co czekać! To był czas, w którym siłownie rekreacyjne już na dobre wpisały się w krajobraz wielu miast i miasteczek, ale my chcieliśmy czegoś więcej.
Czegoś więcej?
Profesjonalnych siłowni, pozwalających na przeprowadzanie treningów ze zmiennym obciążeniem, czyli takich, z których mogą z satysfakcją korzystać nie tylko amatorzy, ale również profesjonaliści. Takie miejsca są rewelacyjną alternatywą dla klasycznych siłowni w budynkach.
Kto i w jakich godzinach może korzystać z kockiej siłowni pod chmurką?
Każdy i bez żadnych ograniczeń. Do dyspozycji mieszkańców jest 8 profesjonalnych urządzeń, pozwalających na przeprowadzenie kompleksowego treningu, obejmującego wszystkie partie mięśni. Innowacyjny, zamknięty system zmiany obciążenia to gwarancja bezpieczeństwa osób trenujących. Dodatkowo każde urządzenie posiada kod QR - wystarczy zeskanować go telefonem, by móc skorzystać z pomocy trenera personalnego, który krok po kroku objaśnia sposób korzystania z danego atlasu.
No dobrze, to ile kosztuje wstęp na taką siłownię?
Okrągłe... zero złotych! Taka jest idea tego typu miejsc. Mają umożliwiać podejmowanie aktywności fizycznej każdemu, bez względu na zasobność portfela czy godziny pracy bądź nauki.
Jak udało się Państwu sfinansować takie przedsięwzięcie?
Nasze miasto i gmina radzą sobie dobrze. Pozyskaliśmy środki z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich dedykowanemu zagospodarowaniu przestrzeni publicznej. Wybraliśmy teren wokół pomnika gen Franciszka Kleeberga rozszerzając istniejące upamiętnienie bitwy pod Kockiem i Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie”. Zagospodarowanie terenu zostało tak pomyślane, iż z jednej strony jest to skwer patriotyczny, a z drugiej służy wypoczynkowi i czynnej rekreacji w postaci profesjonalnej siłowni. W myśl starożytnej maksymy staramy się harmonijnie rozwijać ducha i kształtować sprawność ludzkiego ciała. Wierzę mocno w to, że wiedza i doświadczenie oraz ścisła współpraca na każdym szczeblu, również między urzędnikami a mieszkańcami, daje najlepsze efekty i pozwala rozsądnie dysponować pieniędzmi. Poza tym inwestując w miasto i poprawiając jego infrastrukturę - inwestujemy w komfort, zdrowie i bezpieczeństwo mieszkańców, a to oni przecież płacą podatki, które zasilają budżet gminy.
To brzmi jak samorządowa wersja fair play
Świetne porównanie! Fair play to przecież zbiór uniwersalnych wartości, które znajdują swoje zastosowanie nie tylko w sporcie. Trzymam się ich i chyba wszystkim nam wychodzi to na zdrowie.
Inne miasta powinny wziąć przykład z Kocka?
Skoro my, niewielkie miasteczko na wschodzie Polski, mogliśmy doprowadzić do szczęśliwego i satysfakcjonującego finału ten projekt, to dlaczego nie miałoby się to udać w innych miejscowościach? Chętnie podzielimy się naszą wiedzą i doświadczeniem w tej kwestii. Z przyjemnością przekażę również kontakt do pana Marcina Taczalskiego, właściciela firmy Activeline, która zrealizowała tę inwestycję w Kocku. To kompetentny, młody człowiek z miejscowym rodowodem, który doskonale zna się na swojej robocie, zadania realizuje z pasją i zaangażowaniem. Poza tym to chodząca encyklopedia wiedzy o sportach siłowych,systemach treningowych, siłowniach, urządzeniach…
Co jeszcze udało się zrealizować w ostatnich latach? Z czegoś jest Pan szczególnie dumny?
Jeśli miałbym odpowiedzieć ogólnie, to dumny jestem z faktu, że Kock nie stoi w miejscu – stale się rozwijamy, sumiennie odhaczając z listy „to do” kolejne punkty.
Wciąż mówimy o rozwoju fizycznym?
Nie (śmiech)! W zdrowym ciele – zdrowy duch, więc tym razem coś dla owego ducha... Otworzyliśmy w mieście Muzeum Historii Kocka na miarę XXI wieku – interaktywne i multimedialne. Naszym celem było stworzenie miejsca, które w maksymalnie atrakcyjnej formie opowiada przede wszystkim bogatą historię Kocka, ale również sporo mówi o historii Polski.
Czyli w tym muzeum nie tylko oglądamy, ale również doświadczamy historii?
Można tak powiedzieć! Muzealna przestrzeń została podzielona na 7 sal, opowiadających kolejno prehistorię Kocka i jego okolic oraz historię lokacji miasta, przedstawiające dzieje rodu Firlejów (najbardziej wpływowy ród w XVI. Polsce oraz ówcześni właściciele Kocka – przypisek red.) oraz przedsiębiorczej Anny Jabłonowskiej, a także pokazujące Kock jako miasto wielowyznaniowe i wielokulturowe oraz miejsce wielu ważnych bitew. W każdej z tych siedmiu sal na osoby odwiedzające muzeum czekają multimedialne niespodzianki.
To znaczy?
Można m.in. podglądać prehistoryczną faunę i florę w lunecie 3D, pobawić się w archeologa, ułożyć drewnianą makietę średniowiecznego miasta, zaglądnąć przez okno do żydowskiego domu i podsłuchać rozmów, które toczą się podczas kolacji szabasowej...
Sporo tego!
A to jeszcze nie wszystko! W sali poświęconej Annie Jabłonowskiej historię opowiada... sama księżna! Z pałacowych portretów, które dzięki nowoczesnej technologii zdają się ożywać na naszych oczach! W Muzeum znajdują się również rekonstrukcje dwóch stanowisk strzeleckich z rekonstrukcjami karabinów, oczywiście z multimedialnymi dodatkami, dzięki którym goście mogą poćwiczyć celowanie i oddawanie suchych strzałów.
Brzmi naprawdę interesująco i... nowocześnie!
I tak właśnie miało być! Miło nam, że Kock jest coraz częściej celem wycieczek fakultatywnych.
Zdaje się, że musimy kończyć naszą rozmowę. Znajdzie Pan chwilę, żeby pokazać nam tę kocką siłownię, o której rozmawialiśmy na początku?
Z przyjemnością! Ale pod pewnymi warunkami… (śmiech)
Jakimi?
Ja teraz wracam do swoich obowiązków, a Panią serdecznie zapraszam w tym czasie do odwiedzenia naszego Muzeum. Na siłowni spotykamy się późnym popołudniem i w strojach sportowych! Nie będziemy przecież tylko oglądać urządzeń do ćwiczeń - tak po prostu nie wypada, albo jak to młodzież mówi: “to byłaby siara”.
Jak powiedział, tak zrobił. Pan Burmistrz, rocznik ‘62, przyjechał na spotkanie na rowerze, z dumą pokazał nam całą inwestycję oraz jej piękne otoczenia, a następnie zawstydził swoją siłą i sprawnością demonstrując możliwości kolejnych urządzeń.
Dziękujemy za rozmowę, gratulujemy pomysłu i życzymy kolejnych lat satysfakcjonującego zarządzania miastem.
Za pomoc w przeprowadzeniu wywiadu dziękujemy producentowi profesjonalnych siłowni zewnętrznych Activeline. Pełną ofertę siłowni plenerowych można znaleźć na stronie https://activeline.eu/k/sprzet-sportowy/zewnetrzne-atlasy/.