Włamywacz zadzwonił na policję i powiedział, że o godz. 3 w nocy w piątek do zakładu szewskiego "wpadła" jego komórka, a właściciel nie chce mu oddać telefonu.
Zdziwieni nietypowym zgłoszeniem policjanci nie dowierzali 19-letniemu Hubertowi K. Pomimo młodego wieku, jest bardzo dobrze znany międzyrzeckiej policji i był już wielokrotnie zatrzymywany za kradzieże z włamaniem. Wcześniej prokurator zastosował nawet wobec niego dozór.
Policjanci ustalili, że piątkowej nocy znów usiłował się włamać. Tym razem próbował okraść piwnicę bloku, w której mieści się zakład szewski. Wyjął szybę z okna i w trakcie przechodzenia do środka zaklinował się. Pechowo wpadł mu do środka telefon komórkowy.
Hałas usiłującego się wyswobodzić chłopaka usłyszał mieszkający nad warsztatem szewskim właściciel, który zszedł na dół. 19-latek żądał od szewca podania mu komórki, a 75-letni właściciel piwnicy powiedział do tkwiącego w oknie nastolatka, że komórkę odda mu rano policja.
Wreszcie Hubertowi K. udało się uwolnić z pułapki. Zdenerwowany sytuacją, po powrocie do domu sam zadzwonił na policję żaląc się, że w nocy przypadkiem wpadła mu do piwnicy komórka, a właściciel nie chce mu jej oddać.
Policjanci nie dali się nabrać. - Wyjaśnili, że obok okna zakładu nie ma żadnego chodnika. Zatrzymali 19-latka. Rano usłyszał zarzuty. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolność – informuje Jarosław Janicki, oficer prasowy bialskiej policji.