Za opublikowanie krytycznego wobec pani wójt gminy Gorzków listu otwartego, radni przegłosowali wniosek w sprawie pociągnięcia autora do odpowiedzialności przed sądem. Niezrażony tym radny Mieczysław Stefańczyk wydał kolejny list.
Zgodnie z wnioskiem Rady Gminy Gorzków radnym Stefańczykiem już za pierwszy list miał się zająć prokurator. Zamiast zastosować się do wniosku wójt Jadwiga Wołyniak na zebraniach wiejskich wystawia teraz Stefańczykowi jak najlepszą opinię. - Dzięki wam wieść o zamiarze postawienia mnie przed prokuratorem obiegła całą gminę - mówi Stefańczyk. - Dlatego też na zebraniach ludzie pytają panią wójt, czy to prawda, a jeśli tak, to czy rzeczywiście są podstawy, by ciągać mnie po sądach? Myślę, że te pytania dla starającej się o reelekcję Wołyniak stały się niebezpieczne. Dlatego zmieniła front.
Stefańczyk, radny trzech kadencji, zdaje sobie sprawę ze swojej popularności w gorzkowskim środowisku. Dlatego też pozwolił sobie na publiczną krytykę pani wójt i, jak uważa, podporządkowanych jej radnych. Wytknął swojej przeciwniczce takie pomysły, jak budowa krytej pływalni, czy nowego stadionu z tartanowymi bieżniami, tenisowymi kortami i amfiteatrem. Jego zdaniem, jednej z najuboższych gmin w kraju na to nie stać. Zarzucił także Wołyniak, wyprzedaż majątku gminy, brak dbałości o drogi i wodociągi oraz przeciąganie różnymi sposobami radnych na swoją stronę. Radni uznali, że Stefańczyk bezpodstawnie zniesławił szefową gminnego samorządu, a ich ośmieszył. Najwyraźniej jednak nie dopingowali pani wójt, by ta zanim skończy się jej kadencja, zgodnie z ich wnioskiem formalnym pociągnęła Stefańczyka do odpowiedzialności.
- Oni zdają już sobie sprawę, że tą uchwałą się ośmieszyli i nie chcą jeszcze bardziej się pogrążać - mówi Stefańczyk. - Dlatego nie zareagowali na mój kolejny list.
Po ostatnich doświadczeniach Stefańczyk, pomimo składanych mu propozycji, nie chce już kandydować do rady. Jednocześnie ani myśli usuwać się w cień, i tylko patrzeć kolejnej odsłony kulisów gorzkowskiej władzy w jego wydaniu.