Cztery rodziny z gminy Stary Brus otrzymały zacielone jałówki. Wcześniej musiały w swoich gospodarstwach przygotować dla nich miejsce.
Sprawcą tego niecodziennego wydarzenia było zarejestrowane w 2006 r. miejscowe Stowarzyszenie "Malina”. Za cel postawiło sobie rozwój regionu i podniesienie jakości życia jego mieszkańców. Między innymi w ramach projektu "Odbudowa, wsparcie i rozwój wsi” wystąpiło do amerykańskiej Fundacji Heifer Project International w Warszawie o środki na zakup zacielonych jałówek dla biednych i wielodzietnych rodzin.
- Fundacja potrzebowała roku, aby sprawdzić wiarygodność "Maliny” i przedstawiane przez stowarzyszenie potrzeby - mówi Konstanty Wnuczuk, wójt gminy Stary Brus. - Ze swojej strony jedynie życzliwie się temu przyglądałem. Od początku do końca inicjatywa należała do członków stowarzyszenia.
Rodziny, którym przydzielono jałówki, działacze stowarzyszenia wytypowali wspólnie z przedstawicielami fundacji. Ci osobiście sprawdzili warunki życia zainteresowanych oraz to, czy stać ich będzie na zapewnienie jałówkom godziwych warunków. W końcu fundacja przekonała się co do dobrych intencji stowarzyszenia i przydzieliła mu 48,5 tys. dolarów amerykańskich. Z tych pieniędzy zakupiono pierwsze cztery jałówki i już w sierpniu ma przyjść kolej na osiem następnych.
Rolnicy otrzymali nie tylko zacielone jałówki, ale także odżywki i witaminy dla bydła oraz pieniądze nawet na wiadra i uprzęże. Stowarzyszenie część pieniędzy zatrzymało na swoim koncie, aby mieć za co organizować szkolenia w zakresie hodowli.
- Przejmowanie jałówek było dla nas nie lada przeżyciem - mówi Aniela Kłokosińska, prezes "Maliny”. - Widziałam, jak obdarowani głaskali je i przytulali. Ja sama się wzruszyłam, kiedy odbierałam przydzieloną mi jałówkę.
Na jałówki kupione za pieniądze HPI mogą liczyć jedynie członkowie stowarzyszenia. Już po rozdaniu pierwszych czterech sztuk dopisały się do niego kolejne dwie osoby i tylko patrzeć, jak zgłoszą się następne.
- A jest po co - mówi Kłokosińska. - Zasada jest taka, że obdarowany jałówką gospodarz musi odstąpić przychówek kolejnemu rolnikowi z listy stowarzyszenia. Chyba że na świat przyjdzie byczek, wtedy może go zachować.
Projekt "Maliny” został rozłożony na pięć lat. Obdarowani musza się liczyć z tym, że fundacja będzie sprawdzać, jak obchodzą się ze zwierzętami. Wnuczuk szacuje, że w tym czasie stado krów nowej na tym terenie wysokomlecznej rasy simentale zdąży urosnąć do około 50 sztuk.