Jeśli uda się opanować trzecią falę koronawirusa, to po świętach możliwy będzie powrót do szkół starszych dzieci – twierdzi Przemysław Czarnek, szef resortu edukacji. W taki scenariusz wierzy jednak niewielu nauczycieli. Sceptyczni są też rodzice.
Zdalne nauczanie rozpoczęło się w połowie marca ubiegłego roku i trwało aż do rozdania świadectw. We wrześniu uczniowie zasiedli w reżimie sanitarnym w ławkach, ale już pod koniec października podjęto decyzję o konieczności ponownego zamknięcia szkół dla starszych klas szkół podstawowych oraz średnich. Wkrótce dołączyli do nich także uczniowie klas I-III. Ta grupa po feriach zimowych wróciła do ławek. Starsi wciąż się uczą w domu i tęsknią za szkołą.
– Jeżeli uda się powstrzymać trzecią falę koronawirusa, a mam nadzieję że tak będzie dzięki odpowiedzialności całego społeczeństwa, to rzeczywiście jest możliwy powrót do nauczania stacjonarnego w perspektywie poświątecznej. Kwiecień jest realny – powiedział pod koniec ubiegłego tygodnia w TVP Info Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki.
Resort jest przygotowany na taki scenariusz. – Mamy opracowane wszystkie wytyczne, zalecenia sanitarne – dodał minister. – Przeprowadzono szczepienia nauczycieli, by umożliwić powrót dzieci do szkół. Skorzystało z nich ok. 70 proc. pedagogów – mówił Czarnek.
Nauczyciele do końca nie wierzą w deklaracje ministra z Lublina.
– Wszyscy czekamy z utęsknieniem na normalną pracę. Nikt już chyba nie wierzy, że zdalna nauka zdała egzamin. Proszę jednak zobaczyć co dzieje się w szkołach, które pracują stacjonarnie. Mimo szczepienia nauczycieli sytuacja nie poprawia się. Dlatego w możliwość utrzymania kwietniowego terminu nie wierzę – ucina dyrektor jeden z lubelskich szkół ponadpodstawowych. Nazwiska nie chce podawać, bo – jak tłumaczy – negatywne odniesienie się do słów ministra byłoby mało polityczne.
Argument przytaczany przez dyrektora dotyczy liczby szkół, które z powodu wykrycia koronawirusa u nauczyciela lub ucznia pracują zdalnie lub stacjonarnie. Ich liczba wciąż rośnie.
Z danych aktualizowanych codziennie przez Lubelskie Kuratorium Oświaty wynika, że 8 lutego całkowicie zdalnie lub hybrydowo pracowało 12 placówek oświatowych. Dla porównania w ostatni piątek było ich już 44.
Równie sceptycznie do słów ministra podchodzą rodzice.
– Marzę by szkoły zaczęły normalnie działać – przyznaje Jadwiga Pikuła, mama trójki dzieci w wieku szkolnym. – Z moich obserwacji wynika, że przez internet nie można się uczyć efektywnie. Jestem jednak przekonana, że w tym roku szkolnym dzieci nie wrócą do ławek. Tyle razy słyszeliśmy o możliwych terminach, które były później przesuwane. Z kolejnymi informacjami nie wiążę już większych nadziei.
– Już tyle razy cieszyłem się, że to już za tydzień, za dwa, za trzy, że w tej chwili zupełnie nie zwracam uwagi na podawane terminy – przyznaje Bogdan Wrześniewski, tata licealistki oraz ósmoklasisty przygotowującego się właśnie do egzaminów. – Jak powiedzą, że idą do szkoły już w ten poniedziałek, to będę się cieszyć. Dopóki takiego komunikatu nie ma, nie zajmuję się tą sprawą.
– Mogę tylko życzyć panu ministrowi, żebyśmy mogli wrócić do szkół. Chcą tego zarówno uczniowie jak i nauczyciele, którzy mają duże problemy z oceną wiedzy, jaką uczniowie wynoszą ze zdalnych lekcji – przyznaje Celina Stasiak, szefowa lubelskiego okręgu ZNP. – Życzę też wszystkim nauczycielom by był to powrót dla nich w pełni bezpieczny.