Ponowną analizę całej sprawy zaleciła Prokuratura Generalna, która krytycznie oceniła umorzenie tego śledztwa w 2013 r.
Jak powiedział we wtorek PAP prok. Przemysław Nowak, rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, wznowienie śledztwa wynikało z konieczności uzupełnienia materiału dowodowego (przesłuchania dodatkowych świadków) i ponownej analizy całości materiałów. Podkreślił, że decyzja o wznowieniu śledztwa nie oznacza automatycznego stawiania komuś zarzutów, choć nie można tego wykluczyć.
Mec. Roman Giertych, pełnomocnik szefa MSZ, który złożył zawiadomienie o przestępstwie, liczy, że prokuratura postawi zarzuty osobom z portalu "Fakt.pl", które - jego zdaniem - wiedziały o bezprawnych wpisach. Według Giertycha sami autorzy wpisów powinni być karani finansowo w trybie nakazowym, co byłoby "wystarczającą przestrogą dla innych".
W 2011 r. Sikorski wypowiedział walkę antysemickiej i rasistowskiej "mowie nienawiści" w sieci. Zawiadomił prokuraturę o przestępstwie szerzenia nienawiści na tle narodowościowym (grozi za to do 3 lat więzienia); wytoczył też kilku mediom procesy cywilne za takie wpisy na ich forach internetowych.
Minister złożył w prokuraturze wydruki z sieci, np.: "Hitler zaczął, my skończymy. Do pieca, smażyć się, żyduchy, do pieca"; "Mam złość na Adolfa H., że nie skończył gazowania rzydostwa".
Przytaczał też wpisy o sobie: "Sikorski - mąż ortodoksyjnej z dziada pradziada amerykańskiej żydówki, wróg Polskości, biegle władający językiem polskim amerykański agent i mason, zdalnie sterowany przez teścia, naczelnego czosnka nowego Yorku, przejął pałeczkę destrukcji i destabilizacji kraju od niejakiego michnika - jednak bardziej niebezpieczny z racji zajmowanego wysokiego stanowiska - pod maską dobrotliwego gogusia ukryty bezwzględny sprzedawczyk, wyzbyty wszelkich zasad wykonawca rozkazów międzynarodowej kliki".
Prokuratura wszczęła śledztwo z art. 212 par. 2 kodeksu karnego - o zniesławienie ministra w mediach. Ustaliła adresy komputerów, z których dokonywano wpisów, po czym w 2012 r. umorzyła śledztwo. "Pan Sikorski ma profesjonalnego pełnomocnika i może ścigać sprawców z oskarżenia prywatnego" - mówił ówczesny rzecznik prokuratury.
W styczniu 2013 r sąd uwzględnił zażalenie mec. Giertycha i nakazał ponowne śledztwo. Rozszerzono jego zakres na przestępstwa publicznego znieważania innych osób z powodu przynależności narodowej czy rasowej, publicznego propagowania faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa oraz prezentowania i rozpowszechniania takich treści (grozi za to kara do 2 lat więzienia).
W śledztwie przesłuchano kilkadziesiąt osób, ale nie można było dowieść, że to właśnie one były autorami wpisów, bo tłumaczyły, że z komputerów korzystają też inni. Przyznała się jedna osoba; prokuratura postanowiła nie stawiać zarzutów pomówienia Sikorskiego temu starszemu i choremu mężczyźnie, który przeprosił za wpis. Prokuratura nie dopatrzyła się też odpowiedzialności po stronie prowadzących fora internetowe. Śledztwo umorzono ponownie w listopadzie 2013 r.
Krytyczną ocenę umorzenia przedstawiła Prokuratura Generalna. Teraz śledztwo wznowiono w zakresie nawoływania do waśni narodowościowych, znieważania z racji przynależności narodowej oraz propagowania totalitarnego ustroju państwa oraz prezentowania i rozpowszechniania takich treści przez fora internetowe. Nowak dodał, że co do pomówienia ministra, śledztwo wznowiono jedynie w wątku starszego mężczyzny.
Giertych powiedział PAP, że oczekuje, iż prokuratura postawi zarzuty osobom prowadzącym z "Fakt.pl". "Mając świadomość charakteru wpisów, pozostawili je" - dodał. Powołał się m.in. na niedawny wyrok Sądu Najwyższego, który nakazał ponowne zbadanie jego pozwu o obraźliwe komentarze dotyczące go na "Fakt.pl". Według Giertycha SN uznał, że każda moderacja oznacza, że wydawca portalu wiedział o treści komentarza.
W maju 2011 r. wydawcy "Faktu" oraz "Pulsu Biznesu" przeprosili Sikorskiego za takie wpisy. Sikorski uznał to jednak za niewystarczające i poszedł do sądu. W 2012 r. ugodę z Sikorskim zawarł wydawca "Wprost", a w 2013 r. - portal "Pulsu Biznesu". Trwa nadal proces przeciw wydawcy "Faktu".
Według pozwów wpisy na forach widniały przez dłuższy czas. Pozwani podkreślali, że w końcu wpisy usunięto, a Sikorskiego już za nie przeproszono. Według pozwanych nie można obarczać wydawców winą za naruszenie prawa, dopóki nie udowodni się, iż wiedzieli o obraźliwym wpisie. Giertych mówi, że wpisy na forum to jak listy do redakcji, za które redakcja odpowiada.