47-letnia Renata Biczek od 10 dni nie daje znaku życia. 16 lutego zaginęła w Lublinie w tajemniczych okolicznościach. Szuka jej rodzina i policja.
Dzień później rodzina zgłosiła zaginięcie kobiety na policji. Tego samego dnia syn sprawdził jej konto bankowe. Okazało się, że ktoś wypłacił z jej karty płatniczej 100 zł z bankomatu przy pl. Piłsudskiego we Wrocławiu. Bliscy kobiety twierdzą, że w tym mieście nie mają żadnych krewnych, ani znajomych.
Zaginiona od dłuższego czasu pracuje w Niemczech. Do Lublina przyjechała 14 lutego. Na dworcu PKP zostawiła w przechowalni swoje bagaże. Nie odebrała ich. Leżą tam do dzisiaj.
- Nigdy dotychczas się nie zdarzyło, żeby mama zniknęła dłużej niż na jeden dzień - twierdzi syn. - Zawsze w takich sytuacjach dzwoniła.
Zrozpaczona rodzina prosi o pomoc w odnalezieniu Renaty Biczek. W dniu zaginięcia kobieta ubrana była w czarną, skórzaną kurtkę i dżinsy w tym samym kolorze. Osoby, które widziały zaginioną, proszone są o kontakt z najbliższym komisariatem lub o kontakt z telefonem alarmowym policji - 997.