Paweł K. bez problemu wydostał się z Policyjnej Izby Zatrzymań w Janowie Lubelskim. Nie niepokojony przez nikogo złapał stopa i pojechał do Warszawy.
19-letni Paweł K. we wtorek wieczorem wraz z czwórką kolegów trafił do policyjnego aresztu. Zostali zatrzymani za napaść na policjantów. Na drugi dzień mieli zostać przewiezieni do zamojskiego więzienia. Około godz. 4 nad ranem Paweł K. zorientował się, że drzwi od celi są otwarte. Wyszedł na korytarz. Tu czekała go kolejna miła niespodzianka: kraty oddzielające policyjny areszt od pomieszczeń komendy też stały otworem. Chłopak skorzystał z okazji. Jak mogło do tego dojść? – Na temat okoliczności będzie można powiedzieć coś więcej po zakończeniu śledztwa – mówi Piotr Sawa, rzecznik janowskiej policji.
Śledztwo w sprawie ucieczki prowadzi Prokuratura Rejonowa w Janowie. W wyjaśnieniu jej okoliczności pomoże sam Paweł K., który jeszcze w środę wpadł w Warszawie w ręce policji. – Wszystko wskazuje na to, że nie było współpracy pomiędzy uciekinierem a policjantami. Zostawienie otwartych drzwi było prawdopodobnie wynikiem niedbalstwa – mówi Romuald Sitarz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Pawłowi K. za ucieczkę grozi do 2 lat więzienia. Prokuratura nie wskazała do tej pory policjantów odpowiedzialnych za to rażące niedbalstwo.
To nie pierwsza tego typu kompromitacja policjantów z Zamojszczyzny. Pod koniec sierpnia tego roku policjanci z Zamościa nie upilnowali kompletnie pijanego kierowcy. Mężczyzna wykorzystał ich gapiostwo i ulotnił się z komendy, mimo że miał aż 4 promile. Wpadł po 24 godzinach.