W niedzielę urodziła im się córeczka. Kilka godzin później żywioł pochłonął cały ich dobytek. Żona z dzieckiem nie mają gdzie wrócić.
Do tragedii doszło w niedzielę po południu. W dom pana Stanisława uderzyła trąba powietrzna. Szalejący żywioł zerwał dach, powybijał okna, doszczętnie zniszczył budynki. Po gospodarstwie fruwał samochód osobowy i ciągnik. Większa część stodoły odnalazła się aż nad jeziorem Rogóźno. Potężne drzewo wpadło do pokoju.
- Przeżyłam 64 lata i co z tego teraz mam? - płacze Zofia Jach, matka pana Stanisława. - Syn ma rany na całym ciele. Był dziś w szpitalu.
A wydawało się, że ten dzień będzie dla państwa Jachów jednym z najszczęśliwszych. - W niedzielę rano żona urodziła córkę. Ale gdzie ja je teraz przyjmę, gdzie... - pyta pan Stanisław. - Żona nawet dokładnie nie wie, co tu się stało. Remont zrobiłem za wszystkie pieniądze, żeby żona i dziecko miały wygody. Kupiłem szafki, lodówkę, pralkę, zrobiłem łazienkę. A teraz nic nie zostało...
Wczoraj kobiety ze wsi pomagały sprzątać dom państwa Jachów. Mężczyźni natomiast pomagali porządkować gospodarstwo: cięli drzewo, przynieśli okna, żeby wstawić je do zniszczonego domu.
Wczoraj w porządkowaniu zniszczonego gospodarstwa pomagali pracownicy Urzędu Gminy z Ludwina. - Chcemy im też pomóc w odbudowaniu domu, załatwimy cegłę. Dostaną pieniądze - zapewnia Zygmunt Ogórek, wójt Ludwina. Gmina przekaże 6 tys. zł. - Ale na pewno potrzeba im o wiele więcej - dodaje wójt.