"Mówił: Kobiety są od tego, by rodziły dzieci” - opowiada "Kurierowi Porannemu” żona mężczyzny, który zgotował ich córce piekło.
Alicja miała 15 lat, kiedy ojciec po raz pierwszy zamknął się z nią w pokoju. Potem przychodził często. Gwałcił.
Urodziła z tego kazirodczego związku dwoje dzieci. Pod presją ojca zrzekła się prawa do nich i zostawiła je w szpitalu.
Jej gehenna trwała sześć lat. Najpierw pod Wrocławiem, gdzie mieszkali, a przez ostatnie dwa lata w Grodzisku pod Siemiatyczami, gdzie się przenieśli.
Matka wiedziała o wszystkim. Dlaczego nie reagowała?
- Bo się bałam - powiedziała nam wczoraj 43-letnia Teresa B. - Mąż zagroził, że mnie zabije, jak powiem. Wiedziałam, że wchodzi do córki do pokoju i dobiera się do niej. Bywało, że i dwa razy w tygodniu chodził. Wieczorem. Zamykał drzwi na klucz, wyjmował klamkę. A mnie kazał oglądać telewizję.
I opowiada: - Żył z nią jak mężczyzna z kobietą. Ona płakała, broniła się, ale on ją też zastraszył. Drżała na jego widok. Kiedy mi powiedziała o tym pierwszy raz, nie chciałam wierzyć. Nie mieściło mi się to w głowie. Żeby ojciec własną córkę...
Matka próbowała porozmawiać o tym z mężem: - Ale on mnie zbywał. Że głupoty wymyślam. Kiedy córka zaszła w ciążę, to nic z tego nie robił. Mówił: "Kobiety od tego są, żeby rodziły dzieci”. Jak się puszczała, to ma.
Strasznie to przeżyłam. Córka płakała. Nie chciała jednak tego ujawniać. Bała się, wstydziła. Więc nigdzie nie poszłam. Teraz bardzo żałuję. Bo powinnam od razu zawiadomić policję, nie czekać tyle czasu. A potem mąż już nie krył się z niczym. "Jest moja, mam do niej prawo” - uznał. A ona jeszcze drugie dziecko urodziła. W ubiegłym roku. Znowu synka. I znowu on jej kazał mówić, że ojciec jest nieznany, że to była przygoda.
A tego roku zabrał ją siłą do Belgii. Żeby mieć dla siebie. Ten ostatni okres był już straszny. Ja to się już bałam, że prawda nigdy nie wyjdzie na wierzch i tak będziemy żyć w tym strachu, w takim zwyrodnieniu. Bo to było zwyrodnienie, dzisiaj to widzę - wyznaje Teresa B.
Jeśli śledztwo wykaże, że matka mogła powiadomić policję wcześniej, to grozi jej za to do trzech lat pozbawienia wolności. Krzysztofowi B. prokuratura postawiła siedem zarzutów. W więzieniu może spędzić 15 lat.
Spowiedź matki i reportaż z podwrocławskiej wsi, gdzie wcześniej żyła rodzina - w Magazynie